27 maj 2015

Makijaż z paletką Essence Quattro - 07 over the taupe

Bardzo dawno na moim blogu nie pojawił się żaden kosmetyk kolorowy, a w sumie szkoda, bo malować się bardzo lubię i bez makijażu nie wychodzę z domu :P Dzisiaj się poprawiam i mam dla Was nowość w mojej kosmetyczce, która niedawno wpadła w moje ręce, a mianowicie paletka cieni Essence Quattro!
Zapraszam :)


Paletka Essence Quattro, to kompozycja czterech współgrających ze sobą cieni do powiek, dostępna w aż 6 wersjach kolorystycznych.
Ta, którą ja posiadam to numer 07 - over the taupe i jest to połączenie odcieni brązowych wpadających w szarość, czerni i cielistego. Te kolory jak najbardziej współgrają ze sobą, nadają się idealnie do makijażu dziennego i będą bardzo uniwersalne dla wszystkich, którzy preferują neutralny makijaż. Mnie te kolory bardzo przypadły do gustu, zresztą właśnie takie odcienie lubię i takich używam na co dzień.
 




Jak widzicie na zdjęciu poniżej pigmentacja poczwórnej paletki Essence jest całkiem dobra! Wydaje się, że odcień cielisty i szary to typowe maty, ale na swatchu widać, że nie do końca. Te dwa odcienie mają delikatny blask, który jest bardzo subtelny, natomiast pozostałe dwa ciemniejsze odcienie mają w sobie małe drobinki, których praktycznie na oku nie widać. Konsystencja tych cieni jest aksamitna i nie pyli przy nakładaniu.

Cienie całkiem dobrze się nakładają na powiekę, dobrze rozcierają, ale trzeba nałożyć ich trochę więcej, żeby były bardziej widoczne - szczególnie ten szary cień, którego trzeba dokładać. Kolory ładnie się ze sobą łączą i nie blakną podczas blendowania. Co do trwałości, to jak najbardziej nie mam zastrzeżeń, bo trzymają się powieki do końca dnia i wyglądają cały czas dobrze na oku. Po dłuższym czasie trochę bledną, ale nadal pozostają widoczne.


Nie jestem jakimś makijażowym guru, ani moje powieki nie nadają się do prezentowania makijażu, ale chciałam Wam pokazać również jak cienie prezentują się na oku. Według mnie całkiem dobrze :) Poniższy makijaż został wykonany właśnie tą paletką cieni i oczywiście czarnym eyelinerem w żelu z Maybelline.

Użyłam tutaj cielistego cienia na całą powiekę, powyżej szarego, a w zewnętrznym kąciku tego stalowego.
Jak dla mnie efekt jest bardzo ładny, lubię tak podkreślone oko i najczęściej właśnie tak wygląda mój makijaż dzienny. 


Jak na niewielką cenę, to uważam, że poczwórna paletka cieni Essence Quattro 07 spisuje się całkiem przyzwoicie. Ma bardzo ładne kolory, które będą pasowały praktycznie każdemu, kto lubi stonowany makijaż. Ich trwałość jest dosyć dobra, a intensywność można stopniować. By uzyskać bardziej wyrazisty makijaż trzeba dodać więcej cieni na powiekę i analogicznie, by zrobić lżejszy makijaż można użyć mniej produktu.
Cena tych poczwórnych cieni do 12,99 i z tego co mi wiadomo można je dostać w drogeriach Natura i Hebe.

A Wy, jaki makijaż preferujecie na co dzień? Bawicie się kolorami, czy tak jak ja, wolicie neutralne odcienie beżu, brązu i szarości? 



18 maj 2015

Lakier Essence, Colour & Go - juicy love

Po ostatnim spotkaniu blogerek w Nowym Sączu przywędrowało do mnie kilka kosmetyków marki Essence, a wśród nich piękny, klasyczny czerwony lakier do paznokci. Powiem Wam szczerze, że jest to mój pierwszy lakier tej marki, bo jakoś nigdy mnie one nie kusiły, jednak lakier Essence z serii Colour&Go pozytywnie mnie zaskoczył! Ma bardzo wygodny, szeroki pędzelek, ścięty na pół okrągło, którym po dwóch machnięciach mamy już wymalowany cały paznokieć, a dodatkowo odcień Juicy Love kryje już po pierwszej warstwie! Co prawda aparat zawsze wychwytuje każde niedociągnięcia, dlatego do zdjęć położyłam drugą warstwę :)
Jeżeli podobają Wam się klasyczne czerwienie na paznokciach, to odcień Juicy Love będzie dla was dobrym wyborem. Zapraszam na zdjęcia! :)


lakier do paznokci, czerwony lakier, klasyczna czerwien, colour go, lakiery essence,

Mam nadzieję, że u Was także dzisiaj iście letnia pogoda, bo u mnie jest cały dzień pięknie i słonecznie, co mam nadzieję widać na zdjęciach! Wykorzystałam dzisiejszy ciepły dzień i zrobiłam zdjęcia na zewnątrz :)




12 maj 2015

Avebio - Olej monoi

Jestem ciekawa, czy ktoś z Was kojarzy tytułowego bohatera, bo ja muszę się przyznać, że pierwszy raz usłyszałam o oleju monoi :)
Myślałam, że to jakiś olej wyciskany z konkretnej rośliny, a jak się okazuje jest to mieszanka pewnego oleju i ekstraktu z kwiatów. Jakiego oleju? Czytajcie dalej :)


avebio olej monoi, olej kokosowy, olej z kwaiatami gardenii, kwiaty tiare, olej do wlosow, olej do ciala, olejek, kwiaty gardenii

Patrząc na skład oleju monoi od razu widzimy, że jest to nic innego jak połączenie oleju kokosowego z ekstraktem z kwiatów gardenii tahitańskiej, narodowego kwiatu Tahiti, którym tamtejsze kobiety ozdabiają swoje włosy. Ale, ale..! Nie jest to zwyczajne dodanie do siebie tych dwóch składników, bowiem za procesem powstawania oleju monoi kryje się tradycja, pochodząca wprost z polinezyjskich wysp! I teraz pewna ciekawostka..
Otóż powstawanie oleju monoi ma swoje etapy. Pierwszym z nich jest wytworzenie oleju kokosowego z wysuszonych na słońcu kokosów, które potem są rozdrabniane i prasowane. Wyciśnięty z nich olej kokosowy musi odstać jakiś czas w celu stabilizacji, a następnie w końcowym etapie jego produkcji dodane zostają kwiaty gardenii, które moczone są w oleju kokosowym przez 15 dni. W tym czasie olej nabiera właściwości pielęgnacyjnych tej rośliny, a także przejmuje jej piękny kwiatowy zapach :) No i tak właśnie powstaje olej monoi, który podobno po dziś dzień jest ręcznie produkowany przez mieszkańców polinezyjskich wysp.



Samego, czystego oleju kokosowego próbowałam na swojej skórze już jakiś czas temu i niestety na mojej suchej skórze się nie sprawdził. Ja wiem, że powinien zmiękczać i natłuszczać jak pozostałe oleje, ale niestety mnie czysty olej kokosowy wysusza (?!) Nie wiem jak to jest możliwe, ani co się kryje za tą ciekawostką, ale tak po prostu jest. Czytałam różne opinie w internecie i słyszałam, że są również osoby, które tak reagują na olej kokosowy.. uff nie jestem sama :) Ale swoją drogą jestem ciekawa czemu tak jest.
Do testowania oleju monoi podeszłam właśnie z dozą niepewności, no bo to przecież olej kokosowy, w którym moczyły się kwiaty i finalnie nadal jest to jakby olej kokosowy, ale z aromatem kwiatów gardenii.



Na samym początku urzekł mnie jego przepiękny, delikatny kwiatowy zapach! Od razu pomyślałam, że jak najbardziej chciałabym tak pachnieć i jako miłośniczka kwiatowych zapachów mogłabym nawet mieć taką mgiełkę do ciała. W oleju monoi nie czuć zapachu oleju kokosowego, natomiast dominują w nim głównie aromaty właśnie kwiatów gardenii. Jeżeli kojarzycie wosk Yankee Candle o tym zapachu, to możecie podejrzewać, jak pachnie ten olej :) Pewnie nie każdemu się spodoba, bo wiadomo że zapach to kwestia sporna, ale mi jak najbardziej przypadł do gustu.

Konsystencja oleju monoi jest stała i zaczyna topnieć powyżej temperatury 25 stopni, zamieniając się w płynną konsystencję. Olej topi się w bardzo szybkim tempie, nawet szybciej od tradycyjnego oleju kokosowego. Musiałam bardzo szybko zrobić zdjęcie olejowi na dłoni, bo wręcz roztapiał się w tempie ekspresowym :)



Olej bardzo szybko wchłania się w skórę, pozostawiając ją natłuszczoną i miękką, oraz z przepięknym zapachem kwiatów gardenii!
Jednak na następny dzień, dzieje się to samo, co działo się u mnie podczas używania oleju kokosowego. Olej monoi również niestety wysuszał mi skórę. Nakładałam go na sucho i na mokro, ale za każdym razem efekt niestety był taki sam. Rano, kiedy się budziłam moja skóra twarzy i ciała była przesuszona, swędziała i widać było wręcz suchą, łuszczącą się skórę. No cóż.. żałuję, że moja skóra akurat tak reaguje na ten olej, bo z chęcią bym się nim smarowała, tym bardziej, że tak cudownie pachnie. Jeżeli Wy nie mieliście nigdy takich perypetii podczas używania oleju kokosowego, a wręcz lubiliście go za jego nawilżenie, to jestem pewna że olej monoi również polubicie. Nie chcę skreślać tego oleju, bo wiem, że każda skóra inaczej reaguje na róże oleje, a moja akurat reaguje wysuszeniem.

Moja mama, posiadaczka innej skóry - mieszanej w kierunku tłustej jest z tego oleju bardzo zadowolona. Mówiła, że skóra jest ładnie natłuszczona i olej nie wywołał swędzenia skóry - co często się u niej zdarza w przypadku balsamów do ciała. Świadczy to o jego naturalnym i bezpiecznym składzie. Zapach również się jej bardzo spodobał i chętnie będzie go używać.

Jednakże oprócz pięknego zapachu, olej ma jeszcze jeden plus, bo znalazłam inne zastosowanie, które w tym przypadku jak najbardziej mi się spodobało. Włosy! Przyznam się, że wcześniej nie próbowałam używać czystego oleju kokosowego na moje włosy, więc nie wiem jak by się sprawdzał (pewnie z powodu tego ogólnego przesuszenia), ale stwierdziłam, że olej monoi przetestuję również na włosach. No i co się okazało? Że włosy po myciu wyglądały bardzo ładnie i to bez odżywki! Olej spłukał się bez większych problemów, już przy pierwszym myciu szamponem. Dodatkowo włosy bardzo ładnie lśniły i to intensywniej niż zwykle, były mięciutkie w dotyku, sypkie i dociążone. Teraz już wiem, w jaki sposób zużyję olej monoi :)


Olej monoi z firmy Avebio, możecie kupić na stronie sklepu Słoik i Tubka

Napiszcie mi koniecznie, czy używałyście oleju monoi, lub zwykłego kokosowego? I jestem również ciekawa, jak Wasza skóra reaguje na ten olej? Czy jest wśród was ktoś, kogo olej kokosowy również wysusza? Piszcie. Może wspólnie dojdziemy do jakichś wniosków :) 





 Informacja!
Zauważyłam ostatnio, że moje posty publikują się ze znacznym opóźnieniem na liście czytelniczej bloggera, zatem proszę Was o ręczne dodanie adresu mojego bloga. 
Możecie to zrobić wchodząc na swoją listę czytelniczą, kliknąć "Dodaj" i wpisać tam http://blankita.pl/ - z góry dziękuję! :)



10 maj 2015

Soaphoria - Organiczny szampon do włosów normalnych bez blasku

Pamiętacie jak kilka dni temu pisałam Wam o czeskim, cytrynowym mydełku? Dzisiaj przedstawię Wam kolejny kosmetyk tym razem słowacki, pochodzący ze sklepu Kremuś. Przypomnę, że możecie tam kupić naturalne kosmetyki pochodzące z Czech i Słowacji :)

naturalny szampon, organiczny szampon, nadajacy blask wlosom, szampon nadajacy blask, szampon z roza, szampon pomaranczowy, do delikatnych wlosow, do delikatnej skory glowy, do wrazliwej skory glowy

Dzisiejszy bohater to organiczny szampon, przeznaczony do włosów normalnych i bez blasku. Na stronie sklepu możemy się dowiedzieć, że szampon został wykonany z oleju kokosowego, oliwek, oleju palmowego i masła shea z dodatkiem oleju neem, oleju margosa oraz aloesu. Olej neem wykazuje działanie antybakteryjne, antygrzybicze, przeciwwirusowe i jest znany jako środek uzdrawiania i oczyszczania włosów i skóry głowy. Aloes zawarty w szamponie posiada witaminy i składniki mineralne, które przyspieszają gojenie się ran, leczenie alergii, egzemy, zapalenia skóry, łupież i innych chorób skóry. Produkt został wzbogacony o płatki róży, palisander i kwiaty rumianu, a także wyciągi z maceraty i olejki eteryczne z rzadkich gatunków flory.

Powiem Wam, że oprócz tego co opisane jest na stronie, lubię jeszcze przeanalizować skład, co do którego mam pewne wątpliwości. Na zdjęciu poniżej sami możecie na niego zerknąć i skonfrontować z tym, co napisano o tym szamponie..
Ja tam nie widzę w składzie oleju kokosowego, nie ma także oliwek, oleju palmowego, ani masła shea. Nie widzę także oleju neem, który miał mieć takie wspaniałe właściwości, ale aloes owszem jest. Są też wspomniane płatki róży i ekstrakt różany, no i... tyle... Czuję się trochę zrobiona w bambuko.. 

Ktoś kto przeczytał na stronie jedynie opis szamponu jest przekonany, że kupuje go właśnie z takimi składnikami jakie zostały opisane. Nie spoglądając na skład, lub nie rozumiejąc go mamy pewność, że kupujemy właśnie taki szampon, a jak się okazuje jest trochę inaczej.
(dla zainteresowanych cały opis szamponu znajduje się TUTAJ)


Przejdźmy zatem do tego jak spisuje się szampon.
Ma dosyć ciekawą konsystencję, przypomina taką na wpół ściętą galaretkę, a w środku pływają drobinki. Podejrzewam, że to właśnie wspomniane w opisie płatki róży, które w składzie rzeczywiście są! W przeciwieństwie do pozostałych składników. Ma ładny świeży zapach, przypomina troszkę pomarańczę zmieszaną z różą i mimo, że nie przepadam za zapachem róży, to w takim połączeniu pachnie bardzo przyjemnie.
Szampon dobrze się pieni i nie potrzeba go dużo, by wytworzył odpowiednią ilość piany do umycia całych włosów. Zatem mimo małej pojemności (250ml), szampon będzie dosyć wydajny.
Dobrze domywa włosy, a jednocześnie jest delikatny. Chodzi mi o to, że włosy są dostatecznie umyte, ale nie tak mocno, że aż "skrzypią". Będzie to dobry szampon do częstego mycia włosów. Próbowałam również umyć nim włosy i nie nakładać potem odżywki, by sprawdzić jak się sprawdzi solo. Włosy trudniej się rozczesywały, więc odżywka jak najbardziej jest wskazana.
Włosy są po nim ładne i błyszczące, nawet bez użycia odżywki, a na następny dzień nadal są czyste.
Ogólnie, jest to całkiem fajny szampon, który nada się do stosowania na co dzień, czy też do częstego mycia włosów. Nie wysuszy ich nadmiernie, ale dobrze oczyści.
Nie wiem tylko co myśleć o jego opisie na stronie sklepu i tych składnikach widmo, które miały się w nim znaleźć. Mam jednak cichą nadzieję, że to pomyłka sklepu, a nie robienie klienta w balona. Co myślicie? Spotkaliście się już z taką sytuacją?







EDIT

Moi drodzy,
Po moim wpisie i spostrzeżeniach na temat sprzecznego składu produktu, skontaktowała się ze mną właścicielka sklepu, a cała sprawa została podana do  producenta w celu sprostowania. Jak się okazało to producent źle opisał szampon na swojej stronie, a sklep go po prostu skopiował i przetłumaczył na język polski. 
Sklep Kremuś nie jest odpowiedzialny za nieprawidłowy opis składu i tak jak podejrzewałam, zaszła po prostu pomyłka, wynikająca ze strony producenta.
Sprawa została już wyjaśniona, a poprawny opis składu produktu został zaktualizowany na stronie sklepu Kremus.pl 
Prawidłowy skład szamponu to ten podany na etykiecie z tyłu.


7 maj 2015

Kropla Zdrowia - regenerujący krem do rąk z borowiną i masłem Shea

Kosmetyki Kropla Zdrowia podzielone są na trzy linie: linia Eco Gold, linia ekologiczna, oraz linia medyczna. Dzisiejszy bohater przynależy do tej ostatniej linii produktów i polecany jest przez dermatologów. A mowa tutaj o regenerującym kremie do rąk, zapraszam :)

krem do spierzchnietych dloni, krem do bardzo suchej skory, kropla zdrowia, regenerujacy krem do rak, krem z borowina, krem z maslem shea, dobry krem do rak, 
Z opakowania dowiadujemy się, że krem pobudza metabolizm komórkowy, wspomaga proces regeneracji skóry, odżywia ją i nawilża, a dzięki składnikom aktywnym skóra pozostaje elastyczna, gładka i dobrze nawilżona.
Składniki aktywne, które zawarte są w kremie borowinowym, to:
- masło Shea, bogate w witaminy A, E i F. Wzmacnia elastyczność, jest naturalnym filtrem, łagodzi podrażnienia.
- borowina, torf leczniczy bogaty w składniki mineralne. Działa rozgrzewająco, rozluźniająco na skórę, poprawiając jej ukrwienie i wygląd. Nadaje skórze lekko kwaśny odczyn, wspomagający naturalny płaszcz wodno - lipidowy.
- olej avocado, zwierający witaminę E, dostarcza naturalnych substancji wzmacniających odporność skóry na zewnętrzne czynniki oraz zmiękcza skórę.
Produkt nie zawiera w składzie parabenów, silikonów, olejów mineralnych i pochodnych ropy naftowej, substancji z upraw modyfikowanych genetycznie, barwników i został przebadany dermatologicznie. Warto tu również wspomnieć, iż jest to produkt polski.


Jeśli ktoś z was chciałby spojrzeć na pełny skład to bardzo proszę:
Ingredients: Aqua, Butyrosperum Parkii (Shea Butter), Caprycil/Capric Triglyceride, Glycerin, Panthenol, Parfum, Peat Extract, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Macadamia Ternifiolia Seed Oil, Sodium Polyacrylate, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acod, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Polyaminopropyl Biguanide, Amyl Cinnamal, Benzyl Alcohol, Benzyl Salicylate, Citral, Citronellol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool. 



Borowinowy, regenerujący krem do rąk znajduje się w małej 50ml odkręcanej tubce. Pojemność kremu nie jest duża i mogłoby się wydawać, że będzie niewydajny, jednak wystarcza niewielka ilość, by wysmarować nim dłonie. Ma bardzo gęstą i treściwą konsystencję, wręcz zwartą, która o dziwo bardzo dobrze i szybko się wchłania. Zazwyczaj kremy o gęstych konsystencjach wchłaniają się długo i pozostawiają jeszcze lepką warstwę. Tutaj sprawa ma się inaczej. Krem wchłania się ekspresowo, a do tego na dłoniach nie pozostaje żadna tłusta, nieprzyjemna warstwa. Dłonie są od razu gotowe do wykonywania codziennych czynności.
Dużym plusem jest tutaj zapach kremu, który długo się utrzymuje na skórze i jest naprawdę bardzo przyjemny.
No i oczywiście najważniejsze, czyli jego działanie. Krem daje bardzo przyjemne nawilżenie, natychmiastowo redukuje uczucie ściągnięcia skóry i jestem przekonana, że poradzi sobie nawet z bardzo suchymi, spierzchniętymi dłońmi. Ostatnio moje dłonie miały trochę gorszy okres i były bardzo przesuszone, a krem z borowiną przyniósł im dużą ulgę i poprawę stanu skóry.

Jeżeli więc szukacie dobrego kremu do rąk w przystępnej cenie, to serdecznie mogę Wam polecić ten krem z Kropli Zdrowia. :)

Krem można zakupić w sklepie Słoik i Tubka

5 maj 2015

Naturalne czeskie mydełko - Citrusový rakytník

Mydła w kostce niejednemu z nas kojarzą się jeszcze ze staromodnym sposobem dbania o higienę. Sama pamiętam czasy dzieciństwa, kiedy to używało się tylko mydeł w kostce, bo takie były w sprzedaży. Wysuszały skórę, zostawiały na ciele osad, który trudno się spłukiwał. Nic więc dziwnego, że z czasem przerzuciliśmy się na mydła w płynie, które były wygodniejsze..
Ale co, jeśli takie mydło w kostce, które pamiętamy z dzieciństwa, zawierałoby naturalne składniki, nie zostawiało na skórze mydlanego osadu, a wręcz lekko pielęgnowało skórę? Używalibyście?


kosmetyki naturalne, czeskie mydlo, czeskie kosmetyki naturalne, kremus, cytrynowe mydlo, mydlo z rokitnikiem, kosmetyki z rokitnikiem,

Mydełko o wdzięcznej nazwie Citrusový rakytník, o którym dzisiaj Wam opowiem, pochodzi ze sklepu Kremuś i jeżeli jeszcze nie słyszeliście o tym sklepie, to donoszę, że można w nim znaleźć naturalne kosmetyki pochodzące z Czech i Słowacji! :) Koniecznie zajrzyjcie do ich asortymentu!


W składzie tego mydełka możemy znaleźć między innymi olej kokosowy, olej słonecznikowy, olej migdałowy, olej winogronowy, oraz olejki eteryczne: mandarynka, pomarańcza, cytryna. Ekstrakt z rokitnika zwyczajnego, woda, miód, NaOH



Na samym początku muszę wspomnieć, że mydełko przepięknie pachnie! Jest to zapach typowo cytrusowy z wybijającą się pomarańczą. Wspomniane w składzie olejki eteryczne mandarynki, pomarańczy i cytryny czuć bardzo intensywnie i absolutnie nie jest to zapach łazienkowy, a delikatny i lekko słodki. Bardzo przypomina mi zapach cukierków Nimm 2 :)
Mydełko bardzo dobrze się pieni i o dziwo wytwarza bardzo dużą ilość piany. Dobrze myje i oczyszcza skórę. Pokusiłam się nawet o umycie nim twarzy i mydełko również w tej kwestii pozytywnie mnie zaskoczyło. Skóra nie była aż tak mocno ściągnięta i wysuszona jak po tradycyjnym żelu. Nie mogę powiedzieć, że była nawilżona, bo byłaby to nieprawda, zresztą nie taka jest rola mydeł. Natomiast śmiało mogę stwierdzić, że to czeskie mydełko nie powoduje dużego wysuszenia skóry.
Dzięki cytrusowemu zapachowi fajnie orzeźwia, szczególnie z rana, a co najważniejsze zapach jeszcze chwilę pozostaje na ciele.

Dodatkowo mydełko bardzo ładnie wygląda, więc będzie się nadawało na prezent dla kogoś kto lubi naturalne kosmetyki. Z wierzchu zatopione mydlane listki i owoce rokitnika nadają mu niebanalnego wyglądu.


Czeskie cytrynowe mydełko możecie kupić na stronie sklepu Kremuś. Zwróćcie również uwagę jakie inne mydełka dostępne są na stronie Kremusia! Mi w oko wpadły te przypominające kawałek tortu! :)