7 maj 2014

Sweet Secret - kokosowy mus do ciała

Bardzo lubię kokosowe i słodkie zapachy, więc nie mogłam przejść obojętnie wobec połączenia kokosu z bananem w musie do ciała. Brzmi pysznie, nieprawdaż? Czy tak też jest? Zapraszam do czytania!


Masła Sweet Secret charakteryzują się pięknymi zapachami i dobrym nawilżeniem. Uległam już wanilii oraz szarlotce o których już Wam kiedyś pisałam. Oba pachniały pięknie, a do wanilii wracam w okresie zimowym przez jej ciepły aromat. Kiedy zobaczyłam mus "Słodki kokos i banany" stwierdziłam, że jest na pewno równie urzekający co ich poprzednie smarowidła. Oczekiwałam od niego pięknego zapachu i równie dobrego nawilżenia co od maseł, jednak okazało się, że różnią się i to sporo..



Po pierwsze skład musu nie jest tak bogaty jak w masłach. Na początku możemy tu znaleźć tylko silikony, parafinę, emolient i humekant, a daleko w składzie ekstrakt z owoców banana, olej kokosowy i masło shea w bardzo małych ilościach.

Zapach musu rozczarował mnie najbardziej - jest niestety bardzo sztuczny i chemiczny. Nie czuć tu ani kokosa, ani banana, jest za to mocna i sztuczna woń, która drażni. Zapach jest na tyle intensywny i sztuczny, że aż mdli podczas jego używania. Na ciele jest równie intensywny, więc jego stosowanie nie należy do przyjemnych, a do tego zapach utrzymuje się długo na skórze i nawet jeszcze rano trochę go czuć.

Konsystencja jest bardziej lekka i puszysta w porównaniu do maseł, dobrze się rozprowadza i szybko wchłania. Mus jednak nie daje tak mocnego nawilżenia jak masła. Jest to średnie nawilżenie dla niezbyt wymagającej skóry.

Mus niestety mnie rozczarował. Po udanej przygodzie z masłami od Sweet Secret oczekiwałam, że mus będzie podobny, ale nie dorównał masłom ani poziomem nawilżenia, ani zapachem. Nie skuszę się na niego ponownie ze względu na zapach, który był sztuczny, chemiczny i bardzo mnie drażnił. W zasadzie to został przeze mnie zmęczony i cieszę się, że w końcu dobił dna!

25 kwi 2014

Radical - szampon wzmacniający

Szampon ten przeznaczony jest do włosów zniszczonych i wypadających. Ma powodować, że będą one mocniejsze, zdrowsze, sprężyste i błyszczące. Jak to z nim jest? Zapraszam na recenzję!


Tutaj możecie przeczytać zapewnienia producenta oraz przejrzeć skład. Szampon posiada wyciąg ze skrzypu polnego dosyć wysoko w składzie.


Szampon zamknięty jest w plastikowej butelce z dosyć dużym zakręcanym otworem. Powoduje to, że szamponu może wylewać się za dużo, co przekłada się też na jego wydajność. Lepszym rozwiązaniem byłby tu mniejszy otwór i zamykanie na zatrzask. Ma ziołowy zapach i mimo, że nie gustuję w takich, to polubiłam go.
Szampon słabo się pieni i trzeba go wylać trochę więcej, szczególnie jeśli włosy były bardziej brudne, lub nakładałam wcześniej olej.


Jak oceniam jego działanie?
Mimo, że szampon jest mało wydajny i słabo się pieni, to polubiłam go za to jak domywa moje włosy. Określiłabym go jako mocno oczyszczający szampon, który zostawia włosy czyste i lśniące. Na następny dzień włosy nadal są świeże i co najważniejsze dalej puszyste i nie oklapnięte! Radical zdecydowanie przedłuża świeżość włosów, a przy okazji sprawia, że są bardzo błyszczące!
Nie nadaje się on jednak do codziennego mycia włosów, ponieważ może je przesuszyć. Ja stosuję go raz w tygodniu, by mocniej oczyścił moje włosy i w tej roli sprawdza się bardzo dobrze. Koniecznym jest nałożenie jakiejkolwiek odżywki po umyciu, bo może plątać włosy i sprawiać trudność w rozczesywaniu. Przy niektórych szamponach, nawet tych z napisem "do włosów przetłuszczających się", które powinny być bardziej oczyszczające, nie muszę nakładać zawsze odżywki, bo włosy dobrze się rozczeszą, a po Radicalu jest to konieczne.

A jak z tym wzmocnieniem włosów?

Rzeczywiście coś w tym jest! Dawno temu, sięgnęłam pierwszy raz po ten szampon, właśnie ze względu na obietnice producenta o wzmocnieniu włosów. Wtedy jednak używałam go do każdego mycia, co poskutkowało większym puszeniem się, ale rzeczywiście włosów wypadało mniej. W tym momencie używam go tylko jako szampon oczyszczający raz w tygodniu, a nie jako szampon wzmacniający. Nie wiem, czy stosowanie go raz w tygodniu daje jakąkolwiek ochronę i wzmocnienie, bo ostatnimi czasy nie mam problemu z wypadającymi włosami. Zawsze po myciu kilka zostaje na wannie, ale myślę, że to normalne. Jeśli więc szukacie szamponu wzmacniającego, polecam używanie go co drugie mycie, lub jeśli chcecie codziennie, to stosujcie równocześnie mocno nawilżającą odżywkę.

Szampon powinien być dostępny w każdej drogerii i kosztuje ok 9zł za 300ml.

22 sty 2014

Sweet Secret - waniliowy krem do ciała

W tamtym miesiącu, kiedy opisywałam Wam szarlotkowe masło do ciała, zapytałam czy któraś z Was nie widziała wersji waniliowej, bo w moim Rossmannie od dłuższego czasu jej nie ma. Na szczęście dostałam informację zwrotną, że można je dostać w Hebe.
No i rzeczywiście były!
To już moje kolejne opakowanie tego masła. Lubię do niego wracać właśnie w miesiącach zimowych, dlaczego? Przeczytajcie!





Słodka uczta dla ciała i zmysłów! Wyjątkowy kosmetyk do pielęgnacji ciała o przyjemnej, aksamitnej konsystencji i uwodzicielskim zapachu został stworzony z myślą o tym, by rozpieszczać zmysły i ciało. Powstał na bazie ekstraktu z wanilii i indyjskich daktyli, wzbogacony dodatkowo kapsułkami z olejkiem jojoba, dzięki czemu skutecznie pielęgnuje skórę, a do tego obłędnie pachnie, na długo pozostawiając orientalny, zmysłowy zapach.






Po pierwsze mimo, że na opakowaniu jest napisane, że to krem do ciała, dla mnie kosmetyk ma konsystencję masła. Krem jest gęsty i zbity, ale dobrze rozprowadza się po ciele. Nie pozostawia tłustego filmu na skórze, wchłania się szybko i pozostawia skórę dobrze nawilżoną. W opakowaniu można dostrzec małe czarne kropki, które na szczęście rozpuszczają się na skórze pod wpływem ciepła i nie zostają po nich ślady. Dużym plusem jest jego zapach. Ja jestem wielbicielką zapachu wanilii i dla mnie jest piękny. Wiem, że nie każdemu przypadnie do gustu, bo nie każdy z nas lubi takie słodkie zapachy. Na mojej skórze utrzymuje się dosyć długo, czuć go nawet na piżamie. A dlaczego używam go akurat w zimie? No właśnie głównie ze względu na słodki zapach. Zima to dla mnie okres, kiedy lubię słodkie i ciepłe zapachy, takie jak czekolada, kokos czy wanilia. W zimie również moja skóra jest bardziej wysuszona i sięgam po bardziej treściwe kremy i balsamy. Ten zadowala mnie swoim poziomem nawilżenia i konsystencją. Jeżeli również lubicie zapach wanilii oraz konsystencję masła, to będziecie zadowolone.
W składzie można spotkać masło shea, glicerynę, a za zapachem w małych ilościach wosk pszczeli, olej słonecznikowy, ekstrakt z wanilii, ekstrakt z indyjskich daktyli, olej jojoba. Krem nie zawiera parafiny więc dla tych, które jej nie tolerują kolejny plus.

Lubicie zapach wanilii?

21 gru 2013

Sweet Secret - szarlotkowe masło do ciała



Jak tam przygotowania do Świąt? Pieczecie już placki i lepicie pierogi? Ja w między czasie, pomiędzy tymi przygotowaniami zapraszam Was na szarlotkę z bitą śmietaną i cynamonem, która wpasowuje się w nadchodzący klimat. Mowa oczywiście o maśle do ciała od Farmony.






Słodka uczta dla ciała i zmysłów! Wyjątkowy kosmetyk do pielęgnacji ciała o przyjemnej, aksamitnej konsystencji i apetycznym zapachu został stworzony z myślą o tym, by rozpieszczać zmysły i ciało. Powstał na bazie ekstraktu z jabłka, olejku cynamonowego i protein mlecznych, dzięki czemu skutecznie pielęgnuje skórę, a do tego obłędnie pachnie, na długo pozostawiając kuszący zapach rajskiego deseru. 





Masełko znajduje się w zakręcanym 225 ml opakowaniu i jest zabezpieczone sreberkiem. Bardzo lubię takie opakowania, bo widzimy ile jeszcze zostało produktu i można go zużyć do samego końca. Konsystencja jest gęsta, ale dobrze rozprowadza się na skórze, szybko wchłania i nie pozostawia na skórze tłustego filmu. Spokojnie można ubrać się po wysmarowaniu całego ciała, bez obawy, że pobrudzi ubranie. 




Masło dobrze nawilża skórę, staje się ona gładka i przyjemna w dotyku. Największą zaletą tego masła jest jego zapach, który pozostaje na ciele jeszcze chwilę po wysmarowaniu. Zapach jest tak przyjemny, że chciałoby się go spróbować. Nie wyczuwam w nim szarlotki - dla mnie pachnie lodami, w których lekko przebija się cynamon. Zapach jest bardzo apetyczny, roznosi się po pokoju i kojarzy mi się ze Świętami.
Zagłębiając się w skład można w nim znaleźć masło shea (na drugim miejscu!), glicerynę, parafinę, wosk pszczeli, ekstrakt z jabłek, proteiny mleka i olej cynamonowy. Masło powoli sięga denka i już wiem, że kupię je ponownie.
Szukałam też na półkach masła waniliowego, które również bardzo lubię, ale ostatnio nie mogę go znaleźć, nie wiecie czy jest nadal dostępne w sprzedaży?