26 cze 2014

Love Me Green - krem do ciała z zieloną herbatą

Pamiętacie, jak w zeszłym miesiącu pisałam o kremie do rąk marki Love Me Green? Mimo, że miał bardzo fajny i naturalny skład średnio spisywał sie do nawilżania moich suchych dłoni. Dzisiaj przyszła kolej na ich drugi produkt i jest nim krem do ciała z wyciągiem z zielonej herbaty. Jak się spisał?

Krem zamknięty jest w plastikowej, 200 ml butelce z pompką, jego szata graficzna jest prosta, ale estetyczna. Na opakowaniu można znaleźć informację, iż krem zawiera aż 99% naturalnych składników i dzięki ekstraktom z zielonej herbaty i kawy wspomaga eliminację tłuszczu z komórek.



Skład rzeczywiście jest fajny i znajdziemy tu m.in. aloes, olej migdałowy, glicerynę, olej z nasion słonecznika, olej sezamowy, wosk pszczeli, ekstrakt z zielonej herbaty, ekstrakt z myszopłocha kolczastego, ekstrakt z ziaren kawy.
 

Pompka jest tutaj dużym plusem, bo dzięki niej kremu używa się przyjemnie i wygodnie. Ma on dosyć gęstą konsystencję, ale po rozsmarowaniu wchłania się natychmiast. Trzeba go jednak chwilę wsmarowywać, ale przy okazji fundujemy sobie masaż. Pozostawia skórę bardzo dobrze nawilżoną, miękką i pachnącą. Moja skóra jest bardzo wymagająca i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że ten krem daje mi całkiem niezłe nawilżenie. Skóra jest bardzo miękka w dotyku, a nawilżenie utrzymuje się jeszcze cały następny dzień.
 

Zapach kremu jest trochę cytrusowy, przypomina rzeczywiście zapach zielonej herbaty. Bardzo polubiłam ten aromat, bo wieczorem mnie wprowadzał w przyjemny nastrój. Zapach pozostaje długo na ciele i na piżamie.
 

Jako, że krem miał mieć właściwości wyszczuplające stosowałam go jedynie na uda i pośladki, a przed rozpoczęciem kuracji zmierzyłam sobie obwód ud. Wyobraźcie sobie, że po 3 tygodniach miałam 2cm mniej w obwodzie i raczej nie można tu mówić o błędach w pomiarach, bo mierzyłam dokładnie w tym samym miejscu, klika razy. Przez te 3 tygodnie stosowania kremu nie ćwiczyłam, ani nie stosowałam żadnej diety, by przekonać się, czy rzeczywiście krem jakkolwiek działa. Zmiana oczywiście nie jest widoczna gołym okiem, bo te 2cm nie zmieniają drastycznie wyglądu moich ud, ale gdybym się wcześniej nie zmierzyła, dzisiaj powiedziałabym, że krem nie działa.
Skóra na udach jest bardziej napięta, więc uważam, że dodatkowo krem je trochę ujędrnił. Co do cellulitu również zauważyłam małą zmianę - jest trochę mniejszy, ale nadal jest.
 

Nie wierzyłam nigdy w wyszczuplające działanie żadnych kremów, bo rzeczywiście wyszczuplenia nigdy nie widać gołym okiem, ale centymetry pokazują co innego. Sama jestem w dużym szoku i nie spodziewałam się jakiejkolwiek zmiany, a krem mnie bardzo pozytywnie zaskoczył.
Jego cena jest dosyć duża, ale myślę, że skoro przynosi takie rezultaty, to warto zapłacić te pieniądze za 200ml kremu, szczególnie teraz, kiedy zaczynamy ubierać krótkie spodenki i odsłaniać nasze nogi. 


Można go kupić TU.

Dużym plusem jest tu również bogaty i naturalny skład kremu. Te z Was, które lubią naturalne kosmetyki będą zadowolone, ja jak najbardziej jestem i jeszcze kiedyś chętnie do niego powrócę.

19 cze 2014

Quiz 419 - neonowa limonka

Dzisiaj pokażę Wam ostatni kosmetyk od firmy Quiz jaki dostałam na spotkaniu blogerek i będzie to lakier do paznokci o numerze 419 z serii Safari. Ta seria lakierów ma charakterystyczną zakrętkę w zeberkę, co zobaczycie na poniższych zdjęciach.
Muszę przyznać, że przyglądałam mu się na innych blogach i bardzo mi się podobał, jednak przerażała mnie wizja aż 4 warstw do pełnego krycia. Jak się okazało nie były one konieczne i powiem Wam, że byłam zadowolona z krycia 2 warstw i pewnie bym je zostawiła, ale wiem, że mój aparat wychwyci wszystkie prześwity i dodałam jeszcze trzecią, by było idealnie.
Kolor lakieru jest bardzo letni i żywy, dla mnie to neonowa limonka - idealny odcień na lato. 
Lakiery Quiz można dostać w sklepie internetowym TU, lub w wybranych drogeriach, gdzie możecie przebierać w ponad 70 kolorach, a ich cena to zaledwie 3,68zł.
No to zapraszam do oglądania! :)

 





17 cze 2014

Miss - pielęgnacja dłoni i stóp

Dzisiaj przychodzę do Was z dwoma produktami od firmy Barwa przeznaczonymi do pielęgnacji dłoni i stóp. Jesteście ciekawi jak się sprawdziły? Zapraszam.


Krem pielęgnacyjny do rąk, mleczno - miodowy, wygładzający.
Według producenta krem do rąk dzięki zawartości protein mleka i miodu ma wygładzać spierzchnięty naskórek i przywracać zdrowy wygląd dłoniom. Zawartość alantoiny i gliceryny ma sprawiać, że skóra pozostanie gładka, miękka i elastyczna. Krem ma się szybko wchłaniać, nie pozostawiać tłustej warstwy, oraz chronić przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych.



Po pierwsze muszę przyznać, że skład kremu nie zachwyca, a proteiny mleka i miodu znajdują się daleko. Konsystencja jest bardzo lekka, przez co krem momentalnie po rozsmarowaniu wchłania się w dłonie i rzeczywiście nie zostawia na nich tłustej warstwy. Dłonie są wygładzone i miękkie, jednak słabo nawilżone. No cóż, producent nie mówi tu o nawilżeniu, więc może krem ma tylko wygładzać? W każdym razie po chwili, kiedy krem całkowicie się wchłonie, moje dłonie od nowa są suche i mam ochotę nałożyć go od nowa. Efekt wygładzenia i uczucie miękkości jaki daje ten krem jest bardzo krótkotrwałe. Powiedziałabym nawet, że jest to kwestia kilku minut i dłonie wymagają ponownego nałożenia czegoś nawilżającego.
Zapach kremu jest słodki, może i przypomina zapach mleka z miodem, ale jest trochę sztucznie i mdło. Jak bardzo przepadam za słodkimi zapachami, tak ten mnie nie przekonał i po prostu mnie dusi.
Krem niestety nie przypadł mi do gustu - nie nadaje się suchych i wymagających dłoni, bo nawilżenie jest bardzo małe. Czuć wygładzenie, ale sądzę, że to jedynie warstwa parafiny, która daje takie wrażenie. Jeżeli ktoś nie ma wymagających dłoni, lub cieszy go nakładanie dużych ilości kremów do rąk, to może być zadowolony z tego produktu. Cena też jest bardzo przystępna, bo można go dostać za ok 5zł w drogeriach i większych supermarketach.



Krem do suchych stóp i pękających pięt.
Krem do stóp ma za zadanie głęboko odżywiać, regenerować i zmiękczać naskórek oraz łagodzić i koić podrażnienia. Jego regularne stosowanie ma zapobiegać pękaniu pięt, a stopy mają być miękkie i aksamitnie gładkie. Polecany jest również do suchej skóry kolan i łokci.



Krem do stóp ma bardziej treściwszą konsystencję od swojego poprzednika, ale wchłania się równie szybko. No i przez chwilę stopy są rzeczywiście zmiękczone i lekko nawilżone, a po chwili dzieje się to samo co w przypadku kremu do rąk. Nawilżenie znika całkowicie, a stopy są od nowa suche i ma się je ochotę nasmarować od nowa. Na pewno nie jest to krem regenerujący, bo nie sądzę, żeby zregenerował nam skórę na piętach, szczególnie teraz, kiedy odsłaniamy je w sandałach i są szczególnie narażone na przesuszanie. Jest zbyt słabo nawilżający, żeby poradził sobie ze zrogowaciałą, czy też popękaną skórą na piętach. Ja nie mam jakichś szczególnych problemów z suchymi piętami, bo zazwyczaj tarka do stóp i mocne nawilżenie załatwia sprawę, ale używając tego kremu czuję wielki niedosyt nawilżenia, a moje prawie bezproblematyczne pięty są przesuszone.
Zapach kremu jest cytrusowy, bardzo chemiczny i niestety przypomina mi płyn do naczyń, czy też inne środki czyszczące. Miałam kiedyś nawet płyn do podłóg o tym zapachu i wtedy mi się podobał, ale w kremie nie jest dla mnie do zaakceptowania.
Krem do stóp także nie spełnił moich oczekiwań, ma zdecydowanie za słabe nawilżenie, jak na regenerujący krem, a do tego ma bardzo chemiczny, łazienkowy zapach. Tutaj cena też jest bardzo przystępna - produkt kosztuje ok 6zł i jest łatwo dostępny w drogeriach i supermarketach.

Znacie te produkty? Czy u Was też się nie sprawdziły?

15 cze 2014

Krauterhof - peeling do ciała z oliwą z oliwek

Do tej pory markę Krauterhof kojarzyłam głównie z ich przeciwbólowej maści końskiej, jednak nie miałam pojęcia, że mają również produkty do pielęgnacji ciała. Peeling o którym Wam dzisiaj opowiem, można kupić na stronie Sklepu Natko. Sklep ten oferuje maści na różne dolegliwości, takie jak bóle kręgosłupa, stawów, mięśni, żylaki, łuszczyca, wypadanie włosów, odleżyny, poparzenia słoneczne oraz kosmetyki pielęgnacyjne takie jak szampony, balsamy, olejki i peelingi. 


Opakowanie peelingu jest proste - jest to zakręcany, plastikowy słoiczek, mieszczący 400g produktu. Lubię takie opakowania za to, że można zużyć kosmetyk do samego końca. Dodatkowo peeling zabezpieczony był sreberkiem przez co mam pewność, że otwieram go jako pierwsza.


Peeling jak to peeling ma złuszczać martwy naskórek, odsłaniać ten nowszy, delikatniejszy - wiadomo. Wszystko zależy jednak od drobinek zdzierających w jakie został wyposażony, oraz reszty składu. Jak on wygląda?

Ingredients: Sodium Chloride, Glycerin, Paraffinum Liquidum, Aqua, Cetyl Alcohol, Olea Europea Fruit Oil, Butyrosperum Parkii Butter, Panthenol, Parfum, Sodium Laureth Sulfate, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, CI 19140, CI 42090.

Można z niego wyczytać, że drobinki znajdujące się w środku to sól, a peeling na pierwszych miejscach ma glicerynę i parafinę, trochę dalej oliwę z oliwek, masło shea i pantenol.


Pierwsze co rzuca się w oczy po otwarciu peelingu, to jego wierzchnia warstwa, która jest płynna i tłusta. Pod tą warstwą znajduje się peeling, który można wymieszać, lub używać od razu. Wydaje mi się jednak, że gdy będziemy używać tego peelingu bez mieszania, to wybierzemy tłustą warstwę, a na koniec opakowania zostanie nam suchy peeling. Biorę więc łyżkę i mieszam :)


Podczas mieszania czuć, że peeling pod spodem jest bardzo zbity i potrzeba chwili, by warstwy się zmieszały. Może to być uciążliwe, tym bardziej, że gdy peeling postoi nie ruszany, tłusta warstwa od nowa wypłynie na wierzch i czeka nas mieszanie przed każdym użyciem. Można to zrobić oczywiście palcami bezpośrednio przed peelingowaniem :)

No i najważniejsze - czyli działanie:
Peeling ma duże i mocne drobinki soli, dzięki czemu jest naprawdę mocnym zdzierakiem. Bardzo dobrze złuszcza naskórek, pozostawiając gładziutką skórę. Dodatkowo, peeling nie wysusza skóry, wręcz przeciwnie pozostaje ona lekko nawilżona i miła w dotyku. Tworzy na powierzchni skóry warstwę ochronną - to zapewne za sprawą parafiny i tak, wiem, że niektóre z Was tego nie lubią, a mi to nie przeszkadza.
Peeling może okazać się zbyt mocny dla wrażliwej skóry, bo drobinki są dosyć ostre. Te z Was, które lubią porządnie się wypeelingować, będą zadowolone.
Myślę, że peeling sprawdzi się właśnie teraz w okresie letnim do peelingowania stóp i złuszczania twardego naskórka na piętach. Sprawdziłam to i rzeczywiście moje pięty są gładkie w dotyku, bardziej miękkie i lekko nawilżone.
Peeling ma przyjemny zapach, dla mnie to trochę ziołowy aromat, który pozostaje na skórze w znacznie delikatniejszej formie.

Gdzie go można kupić? 
 - w sklepie internetowym -TU
 - stacjonarnie w wybranych sklepach, których lista dostępna jest TU

Lubicie solne peelingi?

11 cze 2014

Barwa - mydełka w kostce z limitowanej edycji

Od zwykłych mydełek odzwyczaiłam się już bardzo dawno temu i przyznam szczerze, że nie przepadam szczególnie za używaniem mydeł w kostkach. Całkiem niedawno dostałam jednak zestaw 3 mydełek od firmy Barwa z limitowanej edycji i zaczęłam ich używać.

Mydełka były ładnie zapakowane, wyglądały jak prezent zawinięty w woreczek zawiązany wstążeczką, a do tego zapach jaki wydobywał się ze środka powodował, że miałam coraz bardziej ochotę ich używać.
W zestawie są 3 mydełka, które niestety nie mają nazw, ani podanego składu, dlatego będę nazywać je kolorami: różowe, rude i beżowe :)


W mydełku rudym i beżowym zatopione są złote drobinki, których nie czuć podczas mycia i które nie pozostają na ciele po spłukaniu wodą. Te dwa mydełka przypominają mi zapach mężczyzny - dla mnie to zapachy przeznaczone dla mężczyzn, jednak ja nie mam oporów przed ich używaniem :)



Różowe mydełko natomiast ma zatopione w sobie czarne drobinki, które czuć podczas mycia i pełnią one rolę lekkiego peelingu. Zapach tego mydełka jest już bardziej kobiecy, zresztą sądząc po kolorze, nie może być inaczej :)



Mydełka dobrze myją skórę, bardzo ładnie pachną, jednak zapach nie pozostaje na ciele, a szkoda, bo mi się podoba. Dodatkowo ich używanie nie powoduje większego przesuszenia skóry, jak to często następuje w przypadku mydeł w kostce. Nie jest to też efekt nawilżenia, czy też ukojenia, ale oczyszczenia, odświeżenia z jednoczesnym brakiem nadmiernego przesuszenia.
Mydełka te pochodzą z limitowanej edycji, jednak nie wiem dlaczego nie są one dostępnie na stronie producenta, ani nie widziałam ich nigdzie stacjonarnie w sklepach. Minusem jest tu brak składu, przez co nie wiem czy zawierają jakieś olejki pielęgnacyjne.
Mimo to, mydełka przypadły mi do gustu, ładnie pachną i co najważniejsze wywiązują się ze swojej roli :)

9 cze 2014

Quiz - puder BB oraz trio cieni do powiek

Dzisiaj pokażę Wam kosmetyki firmy Quiz, które dostałam na spotkaniu blogerskim w Krakowie. W zestawie był jeszcze lakier do paznokci, ale zobaczycie go w osobnym poście :) Jest to moje pierwsze zetknięcie z tą firmą, ale jak się dalej przekonacie całkiem pozytywne :)

Pierwszym kosmetykiem jest puder do twarzy z SPF 15. Posiadam odcień 02, który aktualnie jest trochę za ciemny, ale znalazłam już na niego sposób. Nakładam go jako bronzer - na kości policzkowe, nos i boki czoła, by nadać sobie lekkiej opalenizny i lekko przybrązowić twarz. Daje bardzo ładny, naturalny efekt i co najważniejsze długo się utrzymuje na twarzy.
Lato jeszcze przed nami, więc za jakiś czas będę mogła nakładać go na całą twarz.



Puder jest transparentny, ma satynową konsystencję, nałożony daje mniej intensywny kolor niż wygląda w opakowaniu. Na twarzy pozostawia matowy efekt i delikatny zapach.
Zaletą tego pudru jest zawartość SPF 15 - bo zawsze miło mieć dodatkowy filtr, oraz bardzo niska cena. Poniżej możecie zobaczyć jak prezentuje się jako bronzer.

Drugi kosmetykiem są potrójne cienie do powiek z serii Fashion Trendy. Dostałam bardzo letnie i szalone odcienie czerwieni, zieleni i niebieskiego. Cienie także mają satynową konsystencję, a dodatkowo zielony i czerwony odcień posiada złote drobinki, które pięknie połyskują w słońcu.






Jak widzicie cienie mają intensywne kolory i sa dobrze napigmentowane. W czasie dnia mogą blednąć, dlatego polecam używanie ich na bazę. Można nimi wyczarować jakiś zwariowany letni makijaż, ja jednak pokusiłam się o zieloną kreskę na górnej powiece, która również idealnie pasuje na lato. Dodatkiem jest tutaj biała kreska na linii wodnej, wytuszowane rzęsy i letni makijaż jest gotowy :)



Kosmetyki Quiz dostępne są TUTAJ.
Znacie te kosmetyki?

5 cze 2014

Blue flowers

Dzisiaj przygotowałam dla Was paznokcie utrzymane w niebieskim odcieniu ozdobione naklejkami wodnymi od Born Pretty Store
Pokażę Wam najpierw jak wyglądają naklejki i jakie mają wzory.


W opakowaniu znajdują się 4 rodzaje naklejek z kwiatowym motywem, a ja dzisiaj zdecydowałam się na te niebieskie. 

Jak to zrobić?
Aby przykleić naklejkę trzeba ją najpierw wyciąć, odkleić folię zabezpieczającą, następnie zanurzyć na chwilę we wodzie i umieścić na paznokciu. Na końcu należy nałożyć na wierzch bezbarwny lakier. Jeżeli macie ochotę mogę zrobić dla was krok po kroku razem ze zdjęciami, dajcie znać! :)

Naklejki dostępne są TU.

Dostałam je już dawno temu, ale nie naklejałam ich na paznokcie, bo bałam się, że nie wyjdzie to ładnie i się nie uda. Odkładałam ten moment aż do dziś i jak się okazało nie jest to wcale trudne! :) A jak wyszło? Oceńcie same!







 
Pamiętajcie, że wpisując poniższy kod przy zamówieniu, otrzymacie 10% zniżki przy zakupach w tym sklepie! :)

http://bornprettystore.com/