3 cze 2016

Wygładzający peeling do twarzy Sylveco

Dzisiejszy produkt jest drugim kosmetykiem marki Sylveco jaki mam okazję używać. Pierwszym z nich był hibiskusowy tonik, o którym już Wam pisałam, natomiast dzisiaj przychodzę do Was z wygładzającym peelingiem do twarzy na bazie korundu. Ciekawi?

peeling do twarzy, wygładzający peeling, sylveco, peeling z korundem, korund,

Do tej pory miałam do czynienia z peelingami zamkniętymi w tradycyjnych tubkach, z których wyciska się produkt na dłoń, natomiast tutaj dostajemy coś innego. Sam produkt znajduje się w odkręcanym słoiczku i sądząc po jego konsystencji jest to rzeczywiście słuszne rozwiązanie. Peeling Sylveco ma dosyć zbitą konsystencję, która z czasem nawet lekko wysycha tworząc się jeszcze bardziej zwartą.
Peeling w słoiczku wygląda jak gładka masa, natomiast dopiero poprzez dotyk ujawnia swe prawdziwe oblicze...

peeling z korundem, sylveco peeling, wygładzający peeling, peelingi sylveco,

W środku ma zatopionych mnóstwo malusieńkich i jakże ostrych drobinek! Peeling zbudowany jest na bazie korundu, a więc jak wiecie produktu używanego często do mikrodermabrazji w salonach kosmetycznych. Podczas tarcia nie rozpuszcza się jak na przykład cukier, czy sól czyli popularne składniki drogeryjnych produktów peelingujących. Można więc trzeć i trzeć, ale nie przesadźcie zbytnio :)
Wygładzający peeling Sylveco ma dosyć krótki, ale konkretny skład, w którym znajdziemy między innymi olej palmowy i olej słonecznikowy. To właśnie dzięki nim jego konsystencja wygląda na kremową, chociaż w rzeczywistości jest całkiem mocnym zdzierakiem!

Peeling pozostawia na skórze tłustą warstewkę, co oczywiście nie każdemu może odpowiadać, ale ja nie mam nic przeciwko. To w sumie kolejne nawilżenie, dla mojej suchej i wymagającej cery.
To co w nim polubiłam to przede wszystkim jego fajny i owocowy zapach - peeling pachnie trochę cytrusowo i zawdzięcza ponoć swój zapach werbenie. Drobinki, mimo, że bardzo małe są naprawdę ostre i potrafią świetnie złuszczyć martwy naskórek.
Już po pierwszym użyciu skóra twarzy wygląda inaczej! Jest wygładzona, wyrównana i promienna.
Jak dla mnie wygładzający peeling Sylveco spisuje się naprawdę świetnie i jest godny polecenia. Myślę, że zostanie moim ulubieńcem :)











18 mar 2016

Hibiskusowy tonik do twarzy z Sylveco

Firma Sylveco jest Wam zapewne bardzo dobrze znana, bo ich kosmetyki co jakiś czas przewijają się na różnych blogach. Muszę Wam się przyznać, że hibiskusowy tonik do twarzy jest pierwszym produktem firmy Sylveco z jakim mam do czynienia, ale sądzę, że nie ostatnim.
Opowiem Wam dzisiaj o swoich wrażeniach ze stosowania właśnie hibiskusowego toniku do twarzy, który zaskoczył mnie swoją unikalną konsystencją :)

tonik do twarzy, hibiskus, tonik z hibiskusem, tonik sylveco

Hibiskusowy tonik do twarzy ma być hypoalergiczny, delikatny i ma wykazywać działanie ochronne, rewitalizujące, wzmacniające i przystosowany jest dla każdego rodzaju skóry. W jego składzie znajdziemy ekstrakt z hibiskusa oraz aloesu, które mają zapewniać nawilżenie, zabezpieczać skórę przed utratą wilgoci, zapewniając jej odpowiedni poziom nawilżenia. Tonik ma również za zadanie odświeżać, zmiękczać i łagodzić podrażnienia.

Sylveco tonik, hibiskus tonik,

Pierwsze, co rzuca się w oczy podczas stosowania toniku to oczywiście jego konsystencja. Nie wiem jak Wy, ale ja do tej pory miałam do czynienia wyłącznie z tonikami, które były wodniste i przezroczyste, natomiast hibiskusowy tonik Sylveco jest w tym aspekcie całkowicie inny.
W tej małej, zgrabnej buteleczce mieści się tonik o lekko żelowej konsystencji i brunatno żółtym kolorze. Ma to również wpływ na sposób jego używania, bo ogranicza nas jedynie do wylania go na płatek kosmetyczny i aplikację bezpośrednio z niego.
Po przetarciu nim twarzy przez chwilę pozostaje z nami minimalnie lepka warstwa, która na szczęście zaraz wchłania się całkowicie i można przystąpić do aplikacji kremu.
Tonik pozostawia przyjemnie nawilżoną skórę, co daje ulgę po myciu żelem oczyszczającym, pozostaje też ona delikatna i gładka. 
Zapach hibiskusowego toniku określiłabym jako ziołowy, lekko w stronę kwiatowego, jest specyficzny, ale dosyć przyjemny. Zostaje z nami na twarzy zaraz po nałożeniu, choć za chwilę ginie pod zapachem nakładanego kremu. 
Hibiskusowy tonik z Sylveco spisuje się w swojej roli bardzo dobrze. Ja od toników oczekuję głównie przywrócenia równowagi skórze zaraz po umyciu jej żelem, lekkiego nawilżenia i odświeżenia, a ten tonik mi to daje. Ma również dosyć ciekawy skład, bo obiecane przez producenta ekstrakty z hibiskusa, oraz aloesu znajdują się zaraz na początku, co świadczy o ich sporej ilości.

Producent przekonuje również, że zawarty w toniku hibiskus jest bogatym źródłem witaminy C, co wpływa korzystnie na naszą skórę. Dzięki niemu tonik działa antyoksydacyjnie, czyli przeciwdziała powstawaniu zmarszczek. Dla mnie to równie ważny aspekt i dodatkowy plus dla tego toniku :)





Znacie hibiskusowy tonik Sylveco? Jakie inne kosmetyki tej firmy możecie jeszcze polecić? Z chęcią któryś wypróbuję :)


Zapraszam na Facebooka, oraz Instagram :)


6 mar 2016

Serum z kwasem hialuronowym, GlySkinCare

Posiadaczki skóry suchej muszą pamiętać o dobrym nawilżeniu i stosowaniu różnorodnej pielęgnacji swojej skóry. Warto sięgać po różne kosmetyki pomagające jeszcze lepiej nawilżyć skórę i po prostu eksperymentować z kremami, serami, tonikami, czy maseczkami. Dzisiaj opowiem Wam o takim kosmetyku, który pomaga właśnie polepszyć i dogłębnie nawilżyć skórę. Dodatkowo, nie jest przeznaczony jedynie dla posiadaczek skóry suchej, ale dla wszystkich typów cer!
Pamiętacie jak całkiem niedawno mogliście przeczytać u mnie o serum z witaminą C od GlySkinCare? Dzisiejszy kosmetyk pochodzi własnie z tej samej firmy i również jest to serum, ale tym razem z kwasem hialuronowym :) Jak się sprawdziło? Zapraszam!

serum, serum z kwasem hialuronowym, serum glyskincare, kwas hialuronowy, serum nawilżające

Serum z kwasem hialuronowym przeznaczone jest do każdego rodzaju skóry i ma przede wszystkim dogłębnie nawilżać, a także pozostawiać skórę gładką i napiętą. Dodatkowo, serum firmy GlySkinCare zostało wzbogacone składnikami aktywnymi, takimi jak ekstrakt z ryżu, hydromanil, oraz komórkami macierzystymi z winogron.
Ekstrakt z ryżu poprawia kondycję skóry, hydromanil długotrwale nawilża, oraz reguluje procesy złuszczania, a komórki macierzyste opóźniają procesy starzenia.

Serum można używać samodzielnie, na umytą wcześniej skórę, lub pod dowolny krem nawilżający.

Skład: Aqua, Glycerin, Propylene Glycol, Oryza Sativa Extract, Hydrolyzed Caesalpinia Spinosa Gum, Caesalpinia Spinosa Gum, Sodium Hyaluronate, Vitis Vinifera Callus Culture Extract, Butylene Glycol, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin.

serum hyaluronic, kwas hialuronowy, serum z kwasem hialuronowym, serum glyskincare, serum nawilżające


Serum GlySkinCare od Diagnosis jest bezbarwne, bezzapachowe i ma postać lekkiego żelu. Jeżeli miałyście kiedyś do czynienia z czystym kwasem hialuronowym, to wiecie o czym mówię.
Rozprowadza się na twarzy bardzo łatwo i wchłania niemal natychmiast po aplikacji. Przez moment na twarzy pozostaje lepka warstwa, która po chwili całkowicie się ulatnia.
Skóra twarzy po wklepaniu serum moim zdaniem jest lekko nawilżona, a moja sucha cera potrzebowała za każdym razem dodatkowo kremu. Myślę, że osoby, które mają cerę tłustą będą zadowolone z tego nawilżenia i serum mogą używać solo, bez konieczności dodatku kremu.

Na początku używałam go głównie na noc, w połączeniu z kremem nawilżającym, ale próbowałam go łączyć też z olejami. Szczególnie spodobał mi się własnie ten drugi wariant, czyli najpierw serum hialuronowe, a potem olej na całą twarz, a rano skóra była mocno nawilżona, gładka i jędrna!
Serum wypróbowałam również na dzień. Przed wykonaniem makijażu wklepywałam serum na okolice oczu, a potem jak zwykle kładłam krem nawilżający i podkład. Zauważyłam, że nawilżenie wokół oczu było dużo lepsze, a skóra bardziej napięta. Nie kolidowało to z korektorem, który trzymał się na swoim miejscu tak jak zwykle. Sama pod koniec dnia mam bardzo wysuszone okolice pod oczami, szczególnie kiedy wklepię więcej korektora, natomiast skóra potraktowana wcześniej tym serum zachowuje się dużo lepiej, a pod koniec dnia nadal wygląda dobrze!

Głównym działaniem serum hialuronowego jest zwiększone i dogłębne nawilżenie skóry, oraz przeciwdziałanie powstawaniu zmarszczek. Jeśli chodzi o nawilżenie, to owszem je zauważyłam, szczególnie po dłuższym stosowaniu serum - skóra była wyraźnie lepiej nawilżona. Na noc przyjemnie się go używa wraz z olejami, a na dzień wklepany wokół oczu przed wykonaniem makijażu, sprawia, że skóra nawet pod korektorem cały dzień wygląda dobrze i pod koniec dnia nie jest mocno wysuszona.

Serum będzie dobrym wspomagaczem nawilżenia dla osób ze skórą suchą, w połączeniu z kremem lub olejem. Będzie także odpowiednie dla tłustych cer i może być wykorzystane solo i dawać im lekkie nawilżenie.


O serum hialuronowe można pytać w swoich aptekach, a przez internet, dostępne jest np TUTAJ







Zapraszam na Facebooka i Instagram! :)

20 lut 2016

Ajurwedyjski krem przeciwzmarszczkowy

Ajurwedyjski krem przeciwzmarszkowy zaciekawił mnie swoim składem, w którym można znaleźć kilka cennych olejów, ekstraktów i witamin. Jest to też krem indyjski, a z takim nie miałam jeszcze nigdy do czynienia i dodatkowo, ma za zadanie zapobiegać oznakom starzenia się skóry, pomóc zachować młody wygląd na dłużej, oraz ujędrnić skórę. Was też zaciekawił? No to czytajcie! :)

krem indyjski, naturalny krem przeciwzmarszczkowy, krem z indii, kremy indie

Na początek mała ciekawostka: Ajurweda, to indyjska medycyna niekonwencjonalna, która rozwinęła się już w starożytności i przetrwała do dziś. Jej głównym elementem jest ziołolecznictwo i masaż, a wszystko po to, by odzyskać zdrowie fizyczne, psychiczne, a także duchowe :)

Krem ten został wyprodukowany właśnie w Indiach, a jego głównym zadaniem jest zapobieganie pojawianiu się przedwczesnych zmarszczek, redukcja ich ilości, oraz plam starzeniowych, ujędrnienie, przywrócenie młodego i zdrowego wyglądu skóry, oraz spłycenie zmarszczek mimicznych. Przeciwdziała również wolnym rodnikom.
Jak wspomniałam na początku, ajurwedyjski krem przeciwzmarszczkowy posiada ciekawy skład:

ajurwedyjski, indyjski krem, skład indyjskiego kremu, składniki ajurwedy w kremie

A dla niezaznajomionych powiem tylko, że krem jest na bazie wody różanej i możemy w nim znaleźć takie składniki jak oliwa z oliwek, gliceryna, ekstrakt z aloesu, olej z orzechów włoskich, ekstrakt z granatu, olej z nasion wiesiołka, kolagen, olej z migdałów, olej z nasion jojoba, ekstrakt z owoców palmy Serrenoa, ekstrakt z zielonej herbaty, masło z owoców kokum, masło shea, olej z kiełków pszenicy, witamina E, ekstrakt z kwiatów jaśminu. Na bogato! :)


Ajurwedyjski krem przeciwzmarszczkowy firmy Lass Naturals jest kremem do stosowania na noc i tylko tak go używałam. Na dzień absolutnie się nie nadaje, za sprawą swojej konsystencji, ale o tym za chwilę.
Pierwsze, co przykuło moją uwagę, to piękny, kwiatowy zapach! Sama jestem wielbicielką wszelkich kwiatowych zapachów, dlatego od razu skradł on moje serce.
Konsystencja kremu jest troszkę dziwna i chyba spotkałam się z taką po raz pierwszy. Jest naprawdę bardzo treściwa i bogata, a sam krem raczej przypomina maść, którą trzeba dobrze rozetrzeć na skórze twarzy. Podczas rozsmarowywania tworzą się białe smugi, których nie da się wetrzeć do końca, a wraz z kolejnymi ruchami krem zaczyna robić się bardziej tępy na skórze, co uniemożliwia wtarcie tych smug do końca. Nie jest to jednak bardzo uciążliwe i wybaczam mu to, bo to krem na noc, który może wchłaniać się długo, a ja znalazłam na niego patent. Trzeba go rozprowadzić na skórze dosyć szybko i pozostawić do wchłonięcia, a o dziwo smugi te bardzo szybko znikają ze skóry.
Krem można stosować również na okolice oczu, bo nie podrażnia i nie powoduje łzawienia.
Ajurwedyjski krem przeciwzmarszczkowy daje uczucie dobrego nawilżenia i ukojenia skóry twarzy. Mimo początkowych smug, wchłania się bardzo dobrze, pozostawiając skórę przyjemnie nawilżoną, miękką i pachnącą. Ja go bardzo polubiłam i dobrze mi się go używało, więc jeżeli macie ochotę wypróbować indyjski krem, a nie przeszkadza Wam taka konsystencja, to polecam :)

Krem dostępny jest na stronie HELFY.PL






P.S. Zapraszam Was także na Facebooka, gdzie aktualnie trwa rozdanie, a do wygrania jest serum z witaminą C! :)
Na zgłoszenia macie czas do końca lutego.



Facbook, Instagram

13 sty 2016

GlySkinCare - Serum z witaminą C

O serum z witaminą C słyszałam już wielokrotnie i często czytałam na internecie różne wzmianki na jego temat. Nie powiem, bo bardzo mnie ono zaciekawiło, ale liczba różnych marek na rynku sprawiała, że nie wiedziałam na jakie się zdecydować. Kiedy nadarzyła się okazja do wypróbowania takiego serum z firmy GlySkinCare, stwierdziłam, że to dobry moment, żeby w końcu zapoznać się z jego działaniem na mojej skórze! Ciekawi? Zapraszam!

serum z witaminą C, serum z kwasem askorbinowym, intence c serum, glyskincare

Jak większość tego typu ser, również i to znajduje się w ciemnej, szklanej butelce z pipetką, a dzięki niej używanie tego serum stało się prostsze i bardziej higieniczne. 
Serum GlySkinCare nie posiada żadnego zapachu, ma przezroczystą i wodnistą konsystencję, ale na skórze podczas rozsmarowywania czuć poślizg. Podejrzewam, że to za sprawą izoparafiny, którą znajdziemy w składzie.

Czego można się spodziewać po używaniu serum z witaminą C?

- ochronę przed wolnymi rodnikami
- zabezpieczenie przed szkodliwym działaniem promieniowania UVA i UVB
- stymulację syntezy kolagenu w skórze
- zapobieganie przedwczesnym oznakom starzenia się skóry


glyskincare, intence c serum, serum rozjasniające przebarwienia, serum z kwasem askorbinowym


Pierwsze rezultaty działania serum zauważyłam dopiero po upływie około 3 tygodni. Stosowałam je codziennie na noc, pod krem nawilżający. Serum można stosować również solo, jednak dla mojej suchej skóry nie było wystarczająco nawilżające i krem okazał się niezbędny.
Po tym czasie zauważyłam, że moja skóra stała się bardziej jednolita kolorystycznie, małe posłoneczne plamki lekko pojaśniały, chociaż nadal są widoczne. Skóra stała się bardziej napięta, jędrna a pory zwężone. Byłam bardzo zadowolona z efektu, a moja skóra wyglądała naprawdę bardzo ładnie! Dostałam nawet kilka komplementów na temat swojej cery :)
Postanowiłam nadal kontynuować kurację, jednak po kolejnym tygodniu stosowania okazało się, że serum mocno przesuszyło moją skórę, a ja musiałam je odstawić i skupić się na intensywnym nawilżaniu.
W międzyczasie szukałam informacji, czy rzeczywiście serum z witaminą C może powodować przesuszenie i okazało się, że tak. Mamy tutaj do czynienia jednak z kwasem, który przy dłuższym działaniu może lekko podrażnić skórę, a ta zareagować własnie wysuszeniem. Podczas stosowania serum, skóra nasyca się witaminą C, a później musimy je odstawić na jakiś czas i znów po kilku tygodniach zastosować taką kurację. Pamiętajcie o tym podczas stosowania takiego serum!
Za klika tygodni znowu do niego powrócę, by nadal korzystać z dobroczynnych właściwości witaminy C! 
Jak widzicie serum daje bardzo ładne rezultaty i skóra wygląda znacznie lepiej, jednak należy pamiętać o przerwaniu kuracji, by nie doprowadzić do nadmiernego przesuszenia się skóry. Serum może być swego rodzaju kuracją przeprowadzaną od czasu do czasu, kiedy nasza skóra potrzebuje dawki witaminy C.

Serum GlySkinCare dostępne jest TUTAJ

Jestem ciekawa, czy mieliście już do czynienia z serum z witaminą C i jak wasza skóra wyglądała po takiej kuracji? :) 





15 wrz 2015

Ziaja, liście zielonej oliwki - woda tonizująca z wit. C

W końcu wróciłam! Nie było mnie tutaj cały tydzień, ale już jestem i wracam do regularnego pisania. Gdyby ktoś z Was jeszcze nie wiedział, to razem z Mademoiselle Magdalene spędzałyśmy ten czas w Pradze, a ja po prostu nie przygotowałam żadnych postów na zapas :) Jeżeli obserwujecie mnie na Instagramie, to mogliście widzieć, że wyjechałyśmy razem, bo codziennie wrzucałam jakieś zdjęcie z naszej wycieczki. Planuję również zrobić dla Was post zdjęciowy i pokazać Wam jak piękna jest Praga i jak spędziłyśmy tam czas. Nie obeszło się również bez małych zakupów w czeskim DMie! :) Ale to już wkrótce!
A tymczasem, zapraszam Was na notkę!


Toniki do twarzy zajmują ważne miejsce w codziennej pielęgnacji mojej skóry, dlatego z chęcią sięgnęłam po nowość marki Ziaja - Oliwkową wodę tonizującą z witaminą C. Pokazywałam ją w nowościach lutego, zaczęłam używać troszkę później, ale i tak trzeba przyznać, że jest baaardzo wydajna! 
Mieści się w 200ml, zielonej butelce z atomizerem, co jest dla mnie świetnym rozwiązaniem. Można ją zatem używać na płatek kosmetyczny, oraz bezpośrednio z butelki spryskać twarz.
Co najbardziej mi się spodobało to to, że atomizer jest o połowę mniejszy, niż w innych tego typu opakowaniach. Możecie to zobaczyć na poniższym zdjęciu, gdzie porównałam go do toniku z Tołpy.


Dzięki temu atomizer nie wyrzuca nam zbyt dużej ilości toniku, a wręcz idealną, małą mgiełkę, która nie zostawi nam nagle mokrej twarzy.
 
Oliwkowa woda z Ziaji sprawdza się bardzo fajnie na co dzień w roli toniku. Używam jej zarówno rano, jak i wieczorem jeszcze przed nałożeniem kremu do twarzy, spryskuję twarz kilkukrotnie i czekam do wchłonięcia.
Pozostawia na twarzy przyjemne uczucie lekkiego nawilżenia i ukojenia, a także świeżości.
Mgiełka sprawdzała się również wyśmienicie w lecie,  kiedy dawała na twarzy, jak i na ciele orzeźwienie, podczas upalnych dni. Od razu robiło się rześko i przyjemnie.
Oliwkową wodę z Ziaji mam zawsze pod ręką, kiedy wykonuję makijaż. Używam jej, kiedy potrzebuję spryskać pędzel, lub gąbeczkę, by wklepać korektor pod oczy.
Dodatkowo polubiłam ją za to, jak wykańcza i scala makijaż! Ściąga z twarzy pudrowość, zostawiając ją fajnie scaloną z podkładem, przez co makijaż wygląda bardzo naturalnie.
Mimo, że butelka ma standardową pojemność, to tonik jest bardzo wydajny! Używam go cały czas od kilku miesięcy, a on wydaje się nie mieć końca! Taki never ending tonik :D
Jestem z tej mgiełki bardzo zadowolona, bo robi wszystko to, co powinna, a do tego kosztuje grosze. Jestem pewna, że kiedy się skończy, kupię ją ponownie, a w poprzednie opakowanie przeleję sobie hydrolat, bo ten mały atomizer naprawdę fajnie działa!

Jeśli chodzi o jej skład, to na opakowaniu znajdziemy informację, iż produkt zawiera ekstrakt z liści zielonej oliwki, który jest naturalnym przeciwutleniaczem, oraz ma działanie łagodzące. Odświeża i wzmacnia skórę, a także chroni ją przed utratą wody. Tonik zawiera również d-panthenol, oraz witaminę C, które nawilżają naskórek, oraz poprawiają jej wygląd.

Jeśli nie znacie, koniecznie wypróbujcie! :)





Zapraszam również na Facebooka i Instagram!

28 sie 2015

Olivolio - głęboko nawilżający krem do twarzy + mydełko


Marka Olivolio to grecka linia kosmetyków, których głównym składnikiem jest oliwa z oliwek typu extra virgin, pochodząca z ekologicznych upraw drzew oliwnych prosto z Grecji.
Znajdziemy tu kosmetyki do pielęgnacji twarzy, ciała i włosów, a także coś dla mężczyzn. Produkty te nie zawierają sztucznych barwników, silikonu, parabenów, ani olei mineralnych.
Z produktami tej marki mam do czynienia po raz pierwszy. Jakiś czas temu w moje ręce wpadły dwa produkty: naturalne mydełko, oraz głęboko nawilżający krem do twarzy, przeznaczony dla cery suchej i normalnej, pochodzący z linii Olivolio botanics.


Naturalne mydło sodowe z oliwy z oliwek 75%-78% z liściem oliwki

O mydełkach nie da się powiedzieć zbyt wiele, bo zazwyczaj wszystkie spełniają swoją rolę. Tak też było w tym przypadku. Mydełko bardzo fajnie się pieni i pozostawia świeży i typowo mydlany zapach. W jego składzie znajdziemy olej palmowy, glicerynę oliwę z oliwek i liście oliwek. W środku mydełka możemy dostrzec małe ciemne kawałki, a są to zapewne wspomniane w składzie kawałki liści oliwek.

naturalne mydelko z grecji, greckie naturalne mydlo, mydlo z oliwa z oliwek, mydlo z olejem, naturalne mydelko

Czuć je pomiędzy dłońmi jako coś twardego i zaschniętego. Te małe kawałki nie dają zbytnio wrażenia peelingu, bo mydło ma za krótki kontakt z dłońmi, ale wydaje mi się, że też nie temu miało służyć, bo nie ma o tym wzmianki na opakowaniu. Mydełko dzięki zawartości składników nawilżających ma nie powodować nadmiernego wysuszenia skóry i tak też się dzieje. Skóra po umyciu nie jest bardzo wysuszona, ani spięta, jest jednocześnie umyta, odświeżona i pachnąca.


Głęboko nawilżający krem do twarzy 24h z organiczną oliwą i aloesem

Jeśli chodzi o krem do twarzy, to tutaj moje wymagania i poprzeczka są postawione dosyć wysoko. Przypomnę tylko, że mam skórę normalną, w kierunku suchej (a bardzo suchą w zimie), która jest bardzo ściągnięta po każdym myciu i potrzebuje dawki intensywnego nawilżenia. Krem Olivolio przeznaczony jest właśnie do skóry normalnej i suchej, ma głęboko nawilżać, poprawiać elastyczność skóry, zapobiegać działaniu wolnych rodników i pozostawiać skórę elastyczną i miękką. Został on wzbogacony o organiczny aloes, oliwę z oliwek, olej arganowy, koenzym Q10, oraz witaminę A i E.


Na pierwszy rzut oka konsystencja kremu wydaje się lekka, bo jest bardzo delikatna pod palcami, jednak podczas rozsmarowywania go na twarzy czuć, że jest bardzo bogata i treściwa. Zostawia tłustą, jakby olejkową warstwę, która potrzebuje kilku minut na całkowite wchłonięcie.
Dzięki temu krem fantastycznie nawilża skórę, pozostawiając ją miękką i natłuszczoną. Krem jest świetną opcją na noc dla tych, którzy nie lubią tak tłustych konsystencji na dzień, bo do rana wszystko się wchłonie. Ja używam go zarówno na dzień, jak i na noc, a w drugim przypadku nakładam grubszą warstwę.
Moja sucha skóra dosyć szybko go wypija i po kilku minutach od jego nałożenia jest gotowa do nakładania makijażu. Dzięki niemu nie mam w ciągu dnia uczucia ściągnięcia skóry, co niekiedy mi się zdarzało (taka przypadłość skóry suchej). Smarując się nim mam poczucie dogłębnego i naprawdę intensywnego nawilżenia skóry, które utrzymuje się dłuższy czas.
Nie wystąpiło żadne podrażnienie, ani uczulenie, a ja nie skłamię jeśli powiem, że jestem nim zachwycona! Właśnie takie działanie kremu, jakie daje mi Olivolio lubię najbardziej! Dogłębne i intensywne nawilżenie, bez dodatkowych wspomagaczy typu olejki (tak, często mieszam kremy z olejkami dla lepszego działania), a tutaj nie ma takiej potrzeby! :)

Dla kogo będzie dobry ten krem?
Przede wszystkim dla osób zmagających się z dużym wysuszeniem skóry na twarzy, dla osób ze skórą suchą i wymagającą dogłębnego nawilżenia.

Oprócz głęboko nawilżającego kremu, z serii Olivolio botanics dostępny jest również krem nawilżający na dzień, oraz odżywczy na noc. Wszystkie trzy znajdziecie TUTAJ

Zerknijcie również na stronę olivepharm.pl, polskiego dystrybutora Olivolio, gdzie znajdziecie inne greckie kosmetyki z oliwą z oliwek!





Zapraszam Was również na mojego Facebooka i Instagrama! :)

12 maj 2015

Avebio - Olej monoi

Jestem ciekawa, czy ktoś z Was kojarzy tytułowego bohatera, bo ja muszę się przyznać, że pierwszy raz usłyszałam o oleju monoi :)
Myślałam, że to jakiś olej wyciskany z konkretnej rośliny, a jak się okazuje jest to mieszanka pewnego oleju i ekstraktu z kwiatów. Jakiego oleju? Czytajcie dalej :)


avebio olej monoi, olej kokosowy, olej z kwaiatami gardenii, kwiaty tiare, olej do wlosow, olej do ciala, olejek, kwiaty gardenii

Patrząc na skład oleju monoi od razu widzimy, że jest to nic innego jak połączenie oleju kokosowego z ekstraktem z kwiatów gardenii tahitańskiej, narodowego kwiatu Tahiti, którym tamtejsze kobiety ozdabiają swoje włosy. Ale, ale..! Nie jest to zwyczajne dodanie do siebie tych dwóch składników, bowiem za procesem powstawania oleju monoi kryje się tradycja, pochodząca wprost z polinezyjskich wysp! I teraz pewna ciekawostka..
Otóż powstawanie oleju monoi ma swoje etapy. Pierwszym z nich jest wytworzenie oleju kokosowego z wysuszonych na słońcu kokosów, które potem są rozdrabniane i prasowane. Wyciśnięty z nich olej kokosowy musi odstać jakiś czas w celu stabilizacji, a następnie w końcowym etapie jego produkcji dodane zostają kwiaty gardenii, które moczone są w oleju kokosowym przez 15 dni. W tym czasie olej nabiera właściwości pielęgnacyjnych tej rośliny, a także przejmuje jej piękny kwiatowy zapach :) No i tak właśnie powstaje olej monoi, który podobno po dziś dzień jest ręcznie produkowany przez mieszkańców polinezyjskich wysp.



Samego, czystego oleju kokosowego próbowałam na swojej skórze już jakiś czas temu i niestety na mojej suchej skórze się nie sprawdził. Ja wiem, że powinien zmiękczać i natłuszczać jak pozostałe oleje, ale niestety mnie czysty olej kokosowy wysusza (?!) Nie wiem jak to jest możliwe, ani co się kryje za tą ciekawostką, ale tak po prostu jest. Czytałam różne opinie w internecie i słyszałam, że są również osoby, które tak reagują na olej kokosowy.. uff nie jestem sama :) Ale swoją drogą jestem ciekawa czemu tak jest.
Do testowania oleju monoi podeszłam właśnie z dozą niepewności, no bo to przecież olej kokosowy, w którym moczyły się kwiaty i finalnie nadal jest to jakby olej kokosowy, ale z aromatem kwiatów gardenii.



Na samym początku urzekł mnie jego przepiękny, delikatny kwiatowy zapach! Od razu pomyślałam, że jak najbardziej chciałabym tak pachnieć i jako miłośniczka kwiatowych zapachów mogłabym nawet mieć taką mgiełkę do ciała. W oleju monoi nie czuć zapachu oleju kokosowego, natomiast dominują w nim głównie aromaty właśnie kwiatów gardenii. Jeżeli kojarzycie wosk Yankee Candle o tym zapachu, to możecie podejrzewać, jak pachnie ten olej :) Pewnie nie każdemu się spodoba, bo wiadomo że zapach to kwestia sporna, ale mi jak najbardziej przypadł do gustu.

Konsystencja oleju monoi jest stała i zaczyna topnieć powyżej temperatury 25 stopni, zamieniając się w płynną konsystencję. Olej topi się w bardzo szybkim tempie, nawet szybciej od tradycyjnego oleju kokosowego. Musiałam bardzo szybko zrobić zdjęcie olejowi na dłoni, bo wręcz roztapiał się w tempie ekspresowym :)



Olej bardzo szybko wchłania się w skórę, pozostawiając ją natłuszczoną i miękką, oraz z przepięknym zapachem kwiatów gardenii!
Jednak na następny dzień, dzieje się to samo, co działo się u mnie podczas używania oleju kokosowego. Olej monoi również niestety wysuszał mi skórę. Nakładałam go na sucho i na mokro, ale za każdym razem efekt niestety był taki sam. Rano, kiedy się budziłam moja skóra twarzy i ciała była przesuszona, swędziała i widać było wręcz suchą, łuszczącą się skórę. No cóż.. żałuję, że moja skóra akurat tak reaguje na ten olej, bo z chęcią bym się nim smarowała, tym bardziej, że tak cudownie pachnie. Jeżeli Wy nie mieliście nigdy takich perypetii podczas używania oleju kokosowego, a wręcz lubiliście go za jego nawilżenie, to jestem pewna że olej monoi również polubicie. Nie chcę skreślać tego oleju, bo wiem, że każda skóra inaczej reaguje na róże oleje, a moja akurat reaguje wysuszeniem.

Moja mama, posiadaczka innej skóry - mieszanej w kierunku tłustej jest z tego oleju bardzo zadowolona. Mówiła, że skóra jest ładnie natłuszczona i olej nie wywołał swędzenia skóry - co często się u niej zdarza w przypadku balsamów do ciała. Świadczy to o jego naturalnym i bezpiecznym składzie. Zapach również się jej bardzo spodobał i chętnie będzie go używać.

Jednakże oprócz pięknego zapachu, olej ma jeszcze jeden plus, bo znalazłam inne zastosowanie, które w tym przypadku jak najbardziej mi się spodobało. Włosy! Przyznam się, że wcześniej nie próbowałam używać czystego oleju kokosowego na moje włosy, więc nie wiem jak by się sprawdzał (pewnie z powodu tego ogólnego przesuszenia), ale stwierdziłam, że olej monoi przetestuję również na włosach. No i co się okazało? Że włosy po myciu wyglądały bardzo ładnie i to bez odżywki! Olej spłukał się bez większych problemów, już przy pierwszym myciu szamponem. Dodatkowo włosy bardzo ładnie lśniły i to intensywniej niż zwykle, były mięciutkie w dotyku, sypkie i dociążone. Teraz już wiem, w jaki sposób zużyję olej monoi :)


Olej monoi z firmy Avebio, możecie kupić na stronie sklepu Słoik i Tubka

Napiszcie mi koniecznie, czy używałyście oleju monoi, lub zwykłego kokosowego? I jestem również ciekawa, jak Wasza skóra reaguje na ten olej? Czy jest wśród was ktoś, kogo olej kokosowy również wysusza? Piszcie. Może wspólnie dojdziemy do jakichś wniosków :) 





 Informacja!
Zauważyłam ostatnio, że moje posty publikują się ze znacznym opóźnieniem na liście czytelniczej bloggera, zatem proszę Was o ręczne dodanie adresu mojego bloga. 
Możecie to zrobić wchodząc na swoją listę czytelniczą, kliknąć "Dodaj" i wpisać tam http://blankita.pl/ - z góry dziękuję! :)



29 mar 2015

Olejki Vis Plantis - arganowy, macadamia i różany

Olejki w mojej pielęgnacji pojawiły się już jakiś czas temu. Odkąd na stałe goszczą w mojej codziennej rutynie, moja cera jest im za to wdzięczna. Nie mogłam zatem odmówić przetestowania kolejnych, tym razem nowości od Vis Plantis, których producentem jest nasza polska firma Elfa Pharm :)

olej do ciala, olejek do ciala, olej do wlosow, olejek do wlosow, olej do twarzy, olejek do twarzy, elfa pharm oleje, olejki elfa pharm, olej arganowy, olej macadamia, olej makadamia, olej rozany, olejek

Olejki zapakowane są w kartonik, a ich pojemność wynosi 30ml. Zostały podzielone na trzy rodzaje: olejek arganowy - do włosów, olejek macadamia - do ciała i olejek różany - do twarzy.
Nie są to czyste olejki, jak zresztą zobaczycie zaraz po składzie - jest to raczej mieszanka olejów i innych składników. W każdym z nich dopatrzyłam się również witaminy E, co jest niewątpliwym plusem, gdyż wszyscy wiemy jakie dobroczynne działanie na nasza skórę ma witamina E.


sklad olejow vis plantis, skladniki olejow, sklad olejow elfa pharm, oleje do ciala, olej arganowy, olej macadamia, mieszanka olejow, oleje wzbogacone, witamina e w olejach, oleje z witamina e

Poniżej możecie też zobaczyć procentową zawartość poszczególnych olejów. Jak widzicie olej różany ma tylko 10% olejku różanego, resztę stanowi olej macadamia; olej arganowy jest połączeniem oleju arganowego i macadamia w prawie równych proporcjach, natomiast olejek macadamia nie zawiera innych olei.

elfa pharm olejki, sklad olejkow vis plantis, zawartosc olejkow, mieszanka olejow, olej rozany i macadamia, olej arganowy i macadamia, olej macadamia, procentowa zawartosc olejow

Zapakowane są one w małe, plastikowe buteleczki z otwieraniem na zatrzask, a samo używanie jest bardzo wygodne. Buteleczki są wykonane z twardego plastiku, ale po lekkim ściśnięciu udaje się wydostać olejek nawet po kropelce, więc nie ma problemu z odmierzaniem :)


Jeśli chodzi o olejek różany, przeznaczony do twarzy, to zwolenniczki różanych zapachów będą zadowolone. Olejek delikatnie pachnie różą, ale nie taką sztuczną, tylko prawdziwą. Ja niestety nie należę do wielbicieli takich zapachów, ale jest on na tyle delikatny, że nie przeszkadza mi w jego używaniu.
Jego konsystencja jest gęsta, dlatego nie należy przesadzać z ilością. Używałam ostatnio do twarzy bardziej wodnistych konsystencji olejków i na początku dałam go za dużo, co poskutkowało tym, że nie chciał się wchłonąć. Wystarczy wydobyć dosłownie dwie krople, by cała twarz została wysmarowana. Testowałam go na dwa sposoby - używałam go solo, jak i mieszałam z kremami, ale ten drugi sposób bardziej mi odpowiadał, bo wtedy olej lepiej się rozsmarowywał na twarzy. Dla mnie olejek różany okazał się zbyt gęsty do stosowania go solo na twarz, gdyż mam kłopoty z jego dobrym rozsmarowaniem. Używam go jedynie wieczorem, dlatego wkrapiam dwie, trzy krople do kremu na noc i wtedy byłam zadowolona z efektu mocniejszego nawilżenia i lepszego rozsmarowania.

Cena: 13,99zł do kupienia: TUTAJ

Olejek arganowy został przeznaczony do stosowania na włosy. W tej roli spisuje się bardzo dobrze, bo ładnie nawilża i nabłyszcza włosy, a przy tym łatwo się z nich zmywa. Włosy olejuję bardzo rzadko, dlatego stosowałam ten olejek również na całe ciało, jak i do twarzy. Jeśli chodzi o to jak się spisał, to uważam że nawet lepiej od olejku macadamia i różanego. Mam wrażenie, że ma najbardziej płynną konsystencję spośród całej trójki, przez co wchłania się najlepiej i najszybciej. Dodatkowo ma naprawdę bardzo ładny i przyjemny zapach, jakby troszkę perfumowany. W ogólnym rozrachunku olejek arganowy wypadł u mnie najlepiej i najchętniej sięgałam właśnie po niego. Spisał się zarówno na włosach, ciele, jak i twarzy, a jego zapach bardzo umila stosowanie i zostaje dłużej na skórze.

Cena: 17,99zł, do kupienia: TUTAJ

Olejek macadamia, czyli ten bez mieszanki dodatkowych olejów, przeznaczony do stosowania na całe ciało znika najszybciej. Myślę, że 30ml to troszkę mała pojemność na olejek do ciała, dlatego często też mieszałam go z balsamami i tak wsmarowywałam na całe ciało. Jego zapach najmniej przypadł mi do gustu i nawet nie wiem jak go określić, jest dziwny i trochę sztuczny. Natomiast co do właściwości olejku macadamia nie mam zastrzeżeń. Bardzo fajnie nawilża ciało, szczególnie po wysuszającej kąpieli i również wystarcza niewielka ilość by pokryć nim skórę. Dobrze spisuje się również na suchych piętach i łokciach, nawilżając i zmiękczając skórę.

Cena: 10,99zł, do kupienia: TUTAJ

Ogólnie muszę przyznać, że wszystkie olejki dobrze się u mnie sprawdziły. Najbardziej do gustu przypadł mi jednak arganowy, który wyjściowo jest przeznaczony do włosów, ja jednak upodobałam go sobie do ciała i twarzy. Ma najładniejszy zapach z całej trójki, który pozostaje na ciele, a sam olej najszybciej się wchłania. Różany okazał się dla mnie zbyt gęsty do stosowania go solo na twarzy i lepiej współpracuje mi się z nim mieszając go z kremem na noc. Olejek macadamia ma troszkę dziwny zapach, dlatego najczęściej mieszałam go z balsamami do ciała, które ładnie pachniały, wzbogacał je i sprawiał, że ciało było jeszcze lepiej nawilżone. 

Jeśli macie ochotę wypróbować te olejki, to na pewno znajdziecie je stacjonarnie w drogeriach, lub online. Na początek polecam arganowy! :)

Który z nich miałybyście ochotę wypróbować? :)



11 mar 2015

AA, collagen hial+ - Micelarny płyn do demakijażu

Płyn micelarny jest ważnym elementem w codziennym demakijażu skóry, chociaż muszę się przyznać, że  czasami o nim zapominam :) Dzisiejszy bohater przeznaczony jest do skóry wrażliwej i skłonnej do alergii, został przetestowany dermatologicznie, nie zawiera barwników, ani parabenów, więc będzie odpowiedni praktycznie dla każdego rodzaju cery.

płyn do zmywania makijażu, płyn micelarny, płyn z kolagenem i kwasem hialuronowym, przeciwzmarszczkowy płyn micelarny, do demakijażu, zmywanie makijażu, pielęgnacja twarzy, do cery wrażliwej, bez parabenów,

Seria kosmetyków AA collagen hial+ została zainspirowana zabiegami nawilżającymi i ujędrniającymi skórę, stosowanymi w gabinetach kosmetycznych, a podstawą jej formuły jest połączenie kwasu hialuronowego i kolagenu, który znajduje się również w tym płynie micelarnym.
Oprócz wspomnianego wcześniej kwasu hialuronowego i kolagenu, możemy tu znaleźć jeszcze ekstrakt z alg, który ogranicza utratę wody i chroni przed przesuszeniem skóry, oraz prowitaminę B5, która koi oraz niweluje zaczerwienienia i podrażnienia.



Płyn, zresztą jak cała seria kosmetyków collagen hial +, ma specyficzny zapach, który jest dla mnie trochę męski. Można się do niego przyzwyczaić, a po dłuższym czasie staje się nawet przyjemny.
Jego działanie oceniam bardzo pozytywnie. Radzi sobie bardzo dobrze ze zmyciem całego makijażu, a twarz pozostaje oczyszczona. Produkt nie wymaga zmywania, więc te z was które czują się dobrze po zmyciu makijażu jedynie płynem micelarnym, mogą od razu kłaść tonik i krem, ja jednak myję jeszcze twarz dodatkowo żelem. Mam wtedy stuprocentową pewność, że usunęłam z twarzy wszystkie pozostałości całego dnia :)

Mój makijaż nie jest bardzo wymyślny,  nie używam również kosmetyków wodoodpornych, dlatego na ich temat się nie wypowiem. Jeśli chodzi o całą resztę, to poradzi sobie z podkładem, korektorem, cieniami sypkimi, w kremie i także z eyelinerem. Nie trzeba długo przecierać, a płyn dosyć szybko rozpuszcza kosmetyki kolorowe.
Dużym plusem jest to, że twarz po przemyciu płynem nie zostaje sucha i ściągnięta, a jest wręcz przyjemnie nawilżona. Podejrzewam, że to za sprawą wspomnianych wcześniej składników nawilżających.
Jeżeli ktoś z was stosuje kwas hialuronowy, to wie że chwilę po nałożeniu pozostawia on na skórze lekko lepiącą, tępą warstwę i tak samo jest w przypadku tego płynu micelarnego. Również pozostawia on na twarzy warstwę typową dla kwasu hialuronowego, która oczywiście po chwili znika, a twarz pozostaje przyjemnie nawilżona.
Płyn micelarny będzie odpowiedni do przemywania twarzy rano, wtedy rzeczywiście nie trzeba go dodatkowo zmywać, tylko można od razu zaaplikować krem na dzień.
Nie zauważyłam podrażnienia skóry, zresztą to produkt dla cer wrażliwych, więc tego właściwie oczekiwałam.
No i podsumowując, muszę stwierdzić, że płyn sprawdził się u mnie bez zarzutów. Myślę, że będzie odpowiedni dla każdego rodzaju skóry, a dodatkowa dawka kwasu hialuronowego i kolagenu jest tu tylko dodatkowym atutem i warto przemycać je w różnych kosmetykach do twarzy :)




Znacie ten płyn micelarny? A może macie już swojego ulubieńca? :)





 

Ciekawy innych kosmetyków AA z serii collagen hial+? Sprawdź też:
- AA - Krem na dzień i na noc


12 sty 2015

AA, Collagen Hial+, krem na dzień i na noc

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić dwa kremy AA z serii Collagen Hial+, po które ostatnio sięgam codziennie.
Kosmetyki z tej serii przeznaczone są do skóry wrażliwej i skłonnej do alergii. Posiadam jeszcze płyn micelarny i krem pod oczy, ale ich recenzje ukażą się w osobnych postach. Zapraszam!


Kosmetyki dostałam na spotkaniu blogerek i mimo, że są przeznaczone dla osób w wieku 30+ dla mnie nie ma to większego znaczenia. Najważniejszy jest skład, działanie i to, czego aktualnie potrzebuje nasza skóra. Seria ta została zainspirowana zabiegami wypełniającymi, intensywnie nawilżającymi i ujędrniającymi skórę, stosowanymi w gabinetach kosmetycznych, a podstawą jej formuły jest połączenie kolagenu z kwasem hialuronowym. Kremy mają poprawiać gładkość i elastyczność skóry, zmniejszając widoczność zmarszczek oraz pozostawiać ją w pełni nawilżoną, gładką i miękką w dotyku.

Oprócz wspomnianego wcześniej kolagenu i kwasu hialuronowego, krem na dzień zawiera jeszcze kompleks glukozy i ksylitolitu, masło shea, olej jojoba i witaminę E.


Ingredients: Aqua, Di-C12-13 Alkyl Malate, Isodecyl Naopentanoate, Octocrylene, Pentylene Clycol, Simmondsia Chinesis (Jojoba) Seed Oil, Betaine, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Myristyl Myristate, Xylitylglucoside, Aluminium Starch Ocentylsuccinate, Bytyl Methoxydibenzoylmethane, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Dimethicone, Anhydroxylitol, Xylitol, Hyaluronic Acid, Hydrolyzed Collagen, Behenyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Palmitic Acid, Stearic Acid, Lecithin, Lauryl Alcohol, Myristyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Tocopheryl Acetate, Acrylamide/Sodium Acrylate Copolymer, Trideceth-6, Paraffinfum Luquidum, Allantoin, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolmer, Xanthan Gum, Sodium Hydroxide, Parfum, Tetrasodium EDTA, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol.


A krem na noc wygładzający tetrapeptyd, witaminę C, masło shea i olej canola.


Ingredients: Aqua, Pentylene Glycol, Cetyl Alcohol, Dimeticone, Glycerin, Isohexadecane, Myristyl Myristate, Octyldodecanol, Arachidyl Alcohol, Byturospermum Parkii (Shea) Butter, C10-30 Cholesterol/Lanosterol Esters, Dicaprylyl Carbonate, Hydrogenated Polydecene, Pentaerythrityl Tetraisostearate, Behenyl Alcohol, Arachidyl Glucoside, Canola Oil, Hyaluronic Acis, Hydrolyzed Collagen, Malpighia Punicifolia Fruit Extract, Lecithin, Tripeptide-10 Citrulline, Panthenol, Acrylamide/Sodium Acrylate Copolymer, Paraffinum Liquidum, Trideceth-6, Allantoin, Propylene Glycol, Carbomer, Triethanolamine, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Parfum, Methylisothiazolinone.


Dla zainteresowanych powiem, że w składzie obu kremów znajduje się również parafina, ale na końcu, po wszystkich składnikach aktywnych. Mi ona kompletnie nie przeszkadza, bo nigdy nie wyrządziła żadnej krzywdy mojej skórze.

Kremy znajdują się w szklanych standardowych słoiczkach o pojemności 50ml. Są do siebie bardzo podobne zarówno pod względem działania, konsystencji jak i zapachu. Obydwa są zbite, gęste, a ich zapach jest trochę męski, ale można do niego przywyknąć. Obydwa pachną tak samo i jedyną różnicę, jaką w nich zauważam to to, że krem na noc ma ciut lżejszą konsystencję, ale wymaga to wprawnego oka.
Zarówno krem na dzień jak i noc sprawdziły się dobrze na mojej skórze. Przypomnę tylko, że mam skórę normalną w kierunku suchej, która zimą bywa bardziej przesuszona.


Zacznę od kremu na noc, bo ten bardziej przypadł mi do gustu. Jak pisałam wcześniej ma on ciut lżejszą konsystencję, przez co aplikowało się go wygodniej. Krem dobrze się rozsmarowuje i bardzo szybko wchłania, pozostawiając skórę gładką i dobrze nawilżoną. Lubię wzbogacać swoje kremy olejami, głównie kiedy nakładam je na noc i w tym przypadku krem ładnie łączył się z olejem. Przez to, ze bardziej mi pasował, czasami stosowałam go również na dzień, pod makijaż, no i muszę powiedzieć że wszystko było w jak najlepszym porządku. Makijaż się na nim utrzymywał i również dobrze rozprowadzał. Po jakimś czasie zauważyłam, że więcej ubyło mi kremu na noc, więc zaczęłam intensywniej używać kremu na dzień, którego również próbowałam w dwojaki sposób.


Krem na dzień ma bardziej gęstą konsystencję, a mogłoby się wydawać, że powinno być na odwrót. Nawilża skórę na dobrym poziomie, pozostawia ją gładką i miłą w dotyku. Nadaje się pod makijaż bo bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia też błyszczącej warstwy na skórze. Podkład się na nim dobrze trzyma i nie roluje w trakcie nakładania. Nie polubiły się z nim jednak oleje, bo w połączeniu z nimi strasznie się roluje. Używany solo nie sprawia takiego problemu. Nie używam na dzień połączenia kremów z olejami, ale jak pisałam wcześniej zdarzało mi się używać tych dwóch kremów zamiennie, więc próbowałam go łączyć również z olejem.

Obydwa kremy okazały się być całkiem przyzwoite. Zarówno krem na dzień, jak i na noc dobrze nawilżają, pozostawiając skórę miłą w dotyku. Nie wiem do końca dlaczego, ale bardziej przypadła mi do gustu wersja na noc, którą z chęcią stosowałam również i na dzień. Kremy nie wywołują zapychania, nie podrażniają skóry, zresztą producent pisze, że nie zawierają alergenów, parabenów, ani barwników, a testy zostały wykonane na alergikach.
Nie zauważyłam natomiast wzrostu jędrności skóry, czy spłycenia zmarszczek, ani efektu po którym powiedziałabym, że moja skóra wygląda lepiej. Myślę, że to dobre kremy do stosowania na co dzień, mające utrzymać skórę w dobrym stanie, dawać dawkę nawilżenia, ale bez poprawy jej wyglądu. 
Nadadzą się dla osób, które poszukują jedynie dobrego nawilżenia, bo te kremy mogą to zapewnić. Dodatkowo są przetestowane na alergikach, więc mamy pewność, że są bezpieczne nawet dla wrażliwej skóry.