20 maj 2014

L'orient - Savon Noir a la Rose de Damas

Savon Noir to czarne marokańskie mydło, które stało się ostatnio bardzo popularne i można je spotkać w sklepach z naturalnymi kosmetykami. Moje czarne mydło pochodzi z Mydlarni u Franciszka i posiada w składzie różę damaceńską.


Savon Noir z różą damaceńską przeznaczony jest do cery przesuszonej, zmęczonej i delikatnej. Nałożony na twarz wnika wgłąb skóry, usuwa wszystkie zanieczyszczenia, toksyny, doskonale oczyszcza i dotlenia skórę. Dzięki zawartości oliwy z oliwek i róży damaceńskiej, mydło jest bogate w witaminę E. Po zabiegu cera ma być nawilżona, ukojona, mamy zaobserwować jej napięcie oraz przywrócenie naturalnej równowagi. Czy tak też jest?



Mydło w opakowaniu ma rudą galaretowatą konsystencję i po przechyleniu słoiczka powoli z niego spływa, jednak po nabraniu go na dłonie ciągnie się jak guma, lub jak klej. Nie spływa za to z twarzy i dobrze się na niej rozsmarowuje.
Zapach jest mydlany, przełamany różą, więc nie uprzyjemnia zabiegu i nie dodaje żadnych atrakcji w postaci pięknego zapachu. Nie jest też drażniący, ani odpychający.



Jak go używać?
Po demakijażu należy nałożyć kosmetyk na twarz i pozostawić na kilka minut, następnie zwilżyć dłonie i wykonać masaż twarzy. Podczas masażu mydło zacznie się trochę pienić, a pod palcami daje się wyczuć olejek. Czuć go również podczas spłukiwania, jako dziwne oblepienie, przez co domycie twarzy zajmuje trochę więcej czasu.


Kiedy już twarz zostanie dokładnie umyta, od razu czuć, że jest ona bardzo dobrze oczyszczona! Żaden żel do twarzy, ani peeling nie oczyszczał mi wcześniej tak dobrze skóry jak to mydło. Po umyciu skóra jest ładnie napięta, pory są zwężone, skóra aż skrzypi. W dotyku jest niesamowicie gładka i wyrównana, jak po dobrym peelingu, ale jeszcze lepiej. Skóra wygląda zdrowo! Minusem jaki zauważyłam jest ściągnięcie skóry, jednak kosztem bardzo dobrego oczyszczenia. Skóra prosi się o nawilżenie, ale jest też przygotowana, by lepiej absorbować składniki zawarte w kremach.
 

Z racji tego, że mydło działa naprawdę mocno, używam go tylko raz w tygodniu, by nie doprowadzić do zbytniego przesuszenia się skóry i by raz na tydzień dostała porządnego oczyszczenia. Używam go wyłącznie na czoło, nos, jego boki i brodę. Moje policzki z natury są suche, więc nie chcę im serwować jeszcze większego przesuszenia. Należy uważać, by mydło nie dostało się do oczu, ponieważ będzie szczypać i to mocno.
Mimo, że mydło powoduje ściągnięcie na twarzy ( chociaż większość produktów do mycia tak działa), to używam go z przyjemnością, bo podobają mi się rezultaty jakie daje.
 

W asortymencie sklepu Mydlarnia u Franciszka można znaleźć czarne mydło bez dodatków oraz 3 jego wersje: z różą damaceńską o której Wam dziś pisałam, Neroli - który jest przeznaczony do cery mieszanej, naczynkowej i bardzo delikatnej oraz mydło z wyciągiem z eukaliptusa, które nadaje się do cery problematycznej ze stanami zapalnymi.

Znacie czarne mydło? Z jakich firm używałyście?

19 mar 2014

Diplona - Szampon do włosów farbowanych


Nie pisałam jeszcze nigdy recenzji o szamponie do włosów. Pewnie dlatego, że każdy działa na mnie tak samo - oczyszcza i nic więcej. Po zakupie szamponu Diplona nie spodziewałam się niczego nadzwyczajnego. A jednak..

Szampon Diplona Professional do włosów farbowanych i rozjaśnianych z kompleksem witamin i filtrem UV chroni włosy przed utratą koloru. Włosy są piękne i lśniące. Nie zawiera silikonu. Produkt łatwy w aplikacji, wystarczy jedna pompka na włosy średniej długości.
Linia produktów Diplona Professional rekomendowana jest przez niemieckiego Mistrza Fryzjerstwa Dietera Brunneta.


Zacznę od tego, że szamponu jest na prawdę bardzo dużo - znajduje się w aż 600ml butelce, która posiada dodatkowo pompkę i jest utrzymana w srebrno - czerwonej kolorystyce. Każda linia szamponów i odżywek Diplona posiada inny kolor pompki i po tym najłatwiej jest je rozpoznać. Szampon starcza na bardzo długo, a pompka dodaje komfortu w jego używaniu. Konsystencja jest kremowa, średniogęsta, dobrze się pieni i myje włosy. Zapach jest delikatny, trudny do kreślenia, trochę chemiczny, ale nie pozostaje na włosach.



Zobaczyłam go kiedyś w Biedronce i stwierdziłam, że spróbuję, chociaż jak pisałam na początku nie spodziewałam się po nim niczego innego jak oczyszczenia włosów, co robi każdy inny szampon. Zachęciła mnie właściwie jego pompka i rekomendacja Mistrza Fryzjerstwa oraz cena - ok 11zł. 



Na samym początku zaczęłam używać tego szamponu tak jak każdy inny, czyli szampon plus odżywka, którą miałam akurat otwartą. Włosy za każdym razem robiły się coraz bardziej miękkie i bardziej nawilżone, aż w końcu miałam wrażenie że nie są domyte i szybciej się tłuszczą. Trochę zniechęciłam się wtedy do tego szamponu i szybko kupiłam inny, bardziej oczyszczający. Kiedy włosy się doczyściły, stwierdziłam, że i tak wypada zużyć ten szampon i wzięłam się za niego od nowa, ale tym razem już bez odżywki. Ten pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę!
Sam ten szampon wystarczy, by włosy były lśniące i miękkie, nie ma nawet problemu z rozczesywaniem. Włosy ładnie się układają, są umyte, ale równocześnie nawilżone, a cały puch zredukowany. Odkąd pamiętam największą zmorą moich włosów było straszne puszenie, niczym u lwa. W tym momencie moje włosy są gładkie i praktycznie się już nie puszą. Wiem, że to zasługa tego szamponu, bo od miesięcy mam otwarte te same odżywki, których używam na zmianę i nic nie zmieniałam w pielęgnacji.
Szampon nadaje się do codziennego mycia włosów, jednak raz w tygodniu polecam użycie czegoś dobrze oczyszczającego.
Nie potrafię Wam powiedzieć jak będzie spisywał się w przypadku włosów przetłuszczających się, bo takich nie mam, chociaż myślę że za tą cenę warto spróbować i używać bez odżywki, tak jak ja.
W Biedronkach można go spotkać tylko czasami, ale znalazłam go też w Hebe i tam dokupiłam już drugą butelkę.
Szampon okazał się dużym zaskoczeniem i głównym sprawcą poprawy stanu moich włosów. Jeśli zmagacie się z dużym puchem na głowie, to będziecie z niego bardzo zadowoleni!

18 lut 2014

Original Source - Mango&Macadamia, żel pod prysznic

Żel o zapachu Mango i Macadamia jest pierwszym żelem Original Source jakiego używałam. Żele te znane są głównie ze swoich zapachów, a ja uwielbiam wszystko, co ładnie pachnie.


Soczyste połączenie mango i makadamii ukryte w butelce żelu pod prysznic Original Source Mango & Macadamia jest nie tylko odżywcze dla skóry, ale bardzo smakowite – uważaj, żeby przez pomyłkę go nie wypić!




Żel znajduje się w przezroczystej butelce, stojącej na zatyczce, przez co łatwo można zużyć go do końca, bez konieczności wyciskania butelki. Żel dobrze myje i oczyszcza skórę, pozostawiając ją pięknie pachnącą. Nie zauważyłam właściwości pielęgnacyjnych tego żelu, ale od tego są dla mnie masła. Żel ma dobrze myć i to zadanie spełnia znakomicie. Słyszałam, że słabo się pieni – ja tego nie zauważyłam. Używam gąbki pod prysznicem, a jej użycie sprawia, że każdy żel wytwarza dużo piany. No i najważniejsze, czyli zapach – mnie urzekł totalnie! Jest to bardzo przyjemny, słodki i otulający zapach i myślę, że to największa zaleta tego żelu. Dobrze używało się go w zimie, kiedy wieczorami szłam pod gorący strumień wody z myślą, że znowu poczuję ten ciepły zapach. Myślę, że kiedyś powrócę do tego żelu, ale jeszcze nie teraz, bo po skończeniu całej butelki wydaje mi się, że wysuszył mi trochę skórę. Czułam ściągnięcie i za każdym razem skóra potrzebowała konkretnego nawilżenia. Żel się już skończył, a ja będę tęsknić tylko za tym zapachem. Jego działanie oceniam jako średnie, jest to przeciętny żel pod prysznic, który myje, pięknie pachnie, ale po dłuższym stosowaniu wysusza.

Znacie Original Source? Jakie zapachy polecacie?

4 paź 2013

Green Pharmacy, ylang-ylang i pomarańcza - olejek do kąpieli


Jesienią, kiedy nasza skóra staje się bardziej przesuszona sięgamy po mocniej nawilżające balsamy i kremy. Można również pomóc naszej skórze kąpiąc się w olejku. Jeżeli chciałybyśmy wyjść spod prysznica już nawilżone to z pomocą przychodzi nam Green Pharmacy ze swoim olejkiem, przeznaczonym zarówno jako płyn kąpieli jak i żel pod prysznic.




Olejek delikatnie oczyszcza skórę, zapewnia relaks zarówno dla ciała jak i dla zmysłów. Nie wymaga użycia dodatkowego balsamu do ciała. Polecany szczególnie w stanach napięcia nerwowego, przy obniżonym nastroju, bezsenności.
Zmysłowy, ciepły aromat kwiatów ylang-ylang i pomarańczy tonizuje nastrój pomagając pozbyć się uczucia niepokoju, zmniejsza stres, pobudza sfery erogenne ciała. 
Olejek ylang-ylang jest znany jako afrodyzjak, odmładza, nawilża i wygładza skórę, działa również przeciwbólowo, przeciwzapalnie, uspokajająco i rozkurczowo. 
Olejek pomarańczy poprawia jędrność, regeneruje i odmładza skórę, posiada właściwości anucellulitowe a jego aromat przywołuje uczucie optymizmu i wiary we własne siły budząc pozytywne emocje.





Producenci środków do mycia ciała przyzwyczaili nas, że każdy produkt pachnie słodko, owocowo i rześko. Green Pharmacy odeszło do tego schematu i stworzyło dla nas produkty o korzennych, orientalnych zapachach. Ten na początku za bardzo mi się nie spodobał, ale myjąc się nim codziennie przyzwyczaiłam się do niego i zaczął mi się nawet podobać.




Konsystencja jest dość tłustawa i czuć pod palcami, że mamy do czynienia z olejkiem. Mimo to nałożony na gąbkę dobrze się pieni i myje ciało. Zapach podczas kąpieli nie jest tak intensywny jak w opakowaniu, przez co jest przyjemniejszy. Po spłukaniu czuć, że na skórze zostaje warstwa, która znika po wytarciu się ręcznikiem. Po kąpieli skóra jest oczyszczona, lekko nawilżona, przyjemna w dotyku i gładka. Dla mojej suchej skóry olejek nie wyeliminował konieczności nanoszenia balsamu, chociaż po jego użyciu wystarczy wklepać coś lekkiego.
Produkt ten można kupić w sklepie producenta Elfa Pharm lub w drogeriach. Ja otrzymałam go do testów w ramach przynależności do Klubu Elfa Pharm.

Używałyście olejków do kąpieli?

9 wrz 2013

L'oreal, Ideal Soft, żel-krem oczyszczający

Kupiłam go na początku sierpnia po tym, jak wymęczyłam stary płyn do mycia twarzy BeBeauty. Szukałam czegoś, co nie tylko dobrze oczyści moją twarz, ale także poradzi sobie ze zmyciem makijażu. A że był akurat wtedy na promocji w Naturze, to wylądował w moim koszyku.


Kosmetyki oczyszczające L’oreal Paris Ideal Soft, stworzone dla cery suchej i wrażliwej, usuwają wszelkie ślady makijażu i zanieczyszczeń, aby skóra była piękniejsza.
Kremowy żel-krem o bogatej konsystencji usuwa wszelkie zanieczyszczenia, nawilżając skórę i zapewniając jej optymalny komfort.
Odkryj na nowo Twoją oczyszczoną skórę: ukojoną, miękką i jedwabistą w dotyku.




Żel-krem do mycia twarzy znajduje się w różowej, miłej dla oka tubce o pojemności 150ml. Opakowanie jest bardzo wygodne w użyciu. Dzięki małemu otworkowi jesteśmy w stanie dozować idealną ilość produktu, nie martwiąc się, że wylało się go za dużo. Konsystencja jest gęsta, a sam żel tworzy bardzo delikatną piankę na twarzy. Produkt jest prawie bezzapachowy.




To, czego oczekuję do dobrego żelu do mycia twarzy to przede wszystkim porządne oczyszczenie jej z całodniowego brudu i zmycie makijażu.
Żel - krem od L'oreal bardzo dobrze radzi sobie ze zmyciem calusieńkiego makijażu. Domywa eyeliner i tusz do rzęs, więc użycie płynu micelarnego by doczyścić resztki jest zbędne. Można nim bez problemu myć okolice oczu, bo ich nie podrażnia, ani nie szczypie. Zdarza mi się nawet otwierać oczy podczas mycia twarzy i mimo, że mam wszędzie pełno piany, nic mnie nie szczypie, a oczy mam na prawdę bardzo wrażliwe. Żel pozostawia skórę idealnie oczyszczoną i świeżą. Będzie na pewno bardzo wydajny, bo niewielka ilość produktu wystarczy by stworzył pianę i doczyścił całą twarz.
Nie zauważyłam po jego stosowaniu większego przesuszenia twarzy, jakie pojawia się u mnie czasem po mocno oczyszczających żelach. Owszem twarz jest lekko ściągnięta, ale tak jest zawsze po myciu i nie pozostaje wtedy nic innego jak tonizacja i krem. Nie zauważyłam też podrażnień na twarzy, ani zaczerwienień, więc śmiało mogę powiedzieć, że jest to rzeczywiście żel przeznaczony do skóry wrażliwej, bo jest z jednej strony bardzo delikatny, a z drugiej świetnie oczyszcza.
Mam w zapasach jakies płyny micelarne i je zużywam na bieżąco, ale myślę, że spokojnie bym się obyła bez nich. Kiedy najpierw zmywam makijaż płynem micelarnym, myję buzie raz żelem, a kiedy nie używam płynów micelarnych, używam żelu dwa razy, by mieć pewność, że twarz jest idealnie oczyszczona.
Nie mam się do czego doczepić. Jest świetny. Nawet cena ok. 15zł jest bardzo przystępna. Kiedy mi się skończy – kupię go ponownie! 






A Wy, czego używacie do oczyszczania swojej twarzy?