31 paź 2014

Turban termalny HairSpa

Wszystkie wiemy, że aby maska czy olej na naszych włosach zadziałały jeszcze lepiej potrzeba trochę wyższej temperatury. Zakładamy wtedy ręcznik na głowę, a w trakcie ocieplamy go powietrzem z suszarki. Ręcznik czasem spada z głowy a podgrzewanie go suszarką jest męczące. Mogłybyśmy przecież tylko siedzieć w wygodnej pozycji i czekać aż maska będzie działać sama. Czy to możliwe?
Aby ułatwić nam ten proces firma HairSpa wyszła na rynek z nowością, którą jest turban termalny. Jakiś czas temu otrzymałam od firmy taki turban do przetestowania, a dzisiaj chciałam Wam troszkę o nim opowiedzieć.



W skład zestawu wchodzi niebieski turban wykonany z mikrofibry, foliowy czepek z gumką oraz 3 podwójne żelowe wkłady.




 Jak widzicie turban posiada trzy przegródki zapinane na rzepę, do których należy włożyć podgrzane żelowe wkłady.
Torebki z żelami należy podgrzewać w gorącej, ale nie wrzącej wodzie, najlepiej zrobić to w misce z wodą. Jej optymalna temperatura powinna wynosić ok 80 stopni, a czas nagrzewania do 10 minut. Po tym czasie osuszamy żele i wkładamy je w przegródki zabezpieczając rzepą.
Tak zmontowany turban zakładamy na głowę i poddajemy się chwili relaksu.



Całość wydaje się banalnie prosta i taka też jest. Turban z wkładkami żelowymi długo utrzymuje ciepło, więc spokojnie możemy posiedzieć z maską czy olejem na włosach nawet pół godziny. Ciepło, które oddaje sprawia, że nasza maska działa ze zdwojoną siłą, jeszcze bardziej nawilżając i odżywiając nasze włosy. Dodatkowo, jest to chwila relaksu, bo podczas siedzenia z turbanem na głowie jest ciepło i przyjemnie. Turban dobrze się trzyma na głowie, nie spada i mimo żelowych wkładek nie ciąży. Jest nie tylko fajnym sposobem na odżywienie włosów, ale także na relaks w przyjemnym cieple.
Taki turban spokojnie możemy prać w pralce, oczywiście po wyjęciu z niego wkładów żelowych. Na szczęście nie musimy tego robić po każdym użyciu, bo turban nie brudzi się, a nasze włosy są zabezpieczone foliowym czepkiem. Jego użycie jest higieniczne, dlatego może z niego korzystać kilka osób. Spokojnie możemy się nim podzielić z mamą, siostrą, czy koleżanką.


Jakie efekty możemy zaobserwować po używaniu masek wraz z turbanem? 
Ano, widać gołym okiem, że włosy pod wpływem ciepła i maski działającej na nie, są bardziej odżywione i lśniące. Turban powoduje, że maska jeszcze bardziej penetruje nasze włosy i efekt można zauważyć już po pierwszym zastosowaniu. Różnica nie jest spektakularna, ale jednak widoczna. Włosy wyglądają lepiej, niż przy użyciu samej maski, bez ingerencji turbanu.
Myślę, że to fajny gadżet dla każdej kobiety, która dba o swoje włosy, szczególnie dla wszystkich włosomaniaczek, oraz tych, które potrzebują silniejszej i szybszej regeneracji swoich włosów.

Turban termalny można nabyć na stronie producenta HairSpa oraz na allegro. 

Jest to nowość na polskim rynku, a turban dostępny jest w sprzedaży od października. Jego koszt to 98zł, ale aktualnie trwa Halloweenowa promocja i możecie kupić go za 80zł, a koszty przesyłki są darmowe :)

 Myślicie, że warto mieć taki gadżet w domu?

22 paź 2014

Uroda, Melisa - tonik bezalkoholowy

Toniki do twarzy stanowią nieodłączny element mojej codziennej pielęgnacji. Bardzo lubię po każdym myciu przetrzeć twarz zmoczonym wacikiem, a moja skóra jest mi za to wdzięczna. Dzisiaj zapraszam Was na recenzję produktu, który w ostatnim czasie wyjątkowo dobrze się spisywał.


Mowa tutaj o toniku firmy Uroda, który kupiłam jeszcze w lipcu w Naturze, dosłownie za kilka złotych. Pamiętam, że był wtedy na promocji, a ja byłam na kupnie jakiegoś toniku do twarzy i z ciekawości wrzuciłam go do koszyka.


Już na początku w jego składzie możemy znaleźć ekstrakt z zielonej herbaty, który zawiera witaminy B, C, K, P i znany jest ze swoich właściwości przeciwzmarszczkowych. Dalej mamy ekstrakt z melisy, który wykazuje działanie regenerujące i uspokajające. Jest też pantenol i alantoina oraz konserwanty.


Tonik znajduje się w prostej, plastikowej butelce i ma lekko zielony kolor. Mały otwór precyzyjnie dozuje na wacik odpowiednią ilość produktu, nawet po kropelce. Zapach bardzo przypadł mi do gustu - jest to świeży, lekko herbaciany aromat, który wprawia w przyjemny nastrój i może uzależniać :)

Jeśli chodzi o podstawowe funkcje toniku, czyli odświeżenie, łagodzenie i nawilżenie, to wszystkie zostają spełnione. Używa się go bardzo przyjemnie, bo tonik nie tylko wywiązuje się ze swoich założeń, ale ma także bardzo ciekawy zapach. Po użyciu czuć na twarzy lekkie nawilżenie i odświeżenie, a tonik fajnie łagodzi ściągnięcie twarzy po umyciu. Nie szczypie w oczy, nie lepi się na buzi, ani nie pieni. Na samym początku, przy pierwszych użyciach, tonik zapienił mi się kilka razy na twarzy i pomyślałam, że przez to nie do końca się polubimy. Potem ten efekt nagle znikł i już do końca opakowania nie zauważyłam, żeby się pienił. Tonik nie wywołał żadnych podrażnień i mogę śmiało go polecić wszystkim osobom z wrażliwą cerą i oczami. Dodatkowo, można go kupić w większości drogerii za dosłownie kilka złotych, a kiedy bywa na promocji są to naprawdę groszowe sprawy.
Z tego co wiem, niedawno skład oraz butelka tego toniku zostały zmienione i wersja przedstawiona dzisiaj jest już tą nową. Moim zdaniem obydwie zmiany są jak najbardziej na plus. Z zakręcanej butelki, do opakowania z zatrzaskiem, a w środku możemy znaleźć więcej ekstraktów, bo weszły na wyższe miejsce w składzie.
Toniku wystarczy mi jeszcze na kilkukrotne użycie i zapewne sięgnę po niego ponownie. Spisuje się bardzo dobrze i jestem z niego bardzo zadowolona, a jego herbaciany zapach bardzo mi się spodobał :)


12 paź 2014

Nowe, większe pojemności żeli Original Source

Nie wiem, czy wiecie, ale od niedawna w drogeriach dostępne są większe opakowania żeli pod prysznic Original Source. Ich pojemność została podwojona i teraz możemy się cieszyć dwa razy dłużej swoim ulubionym żelem :)



W moje ręce wpadły dwa zapachy o pojemności 500ml : wanilia&malina oraz mango&macadamia.
Żele, które dostałam od Original Source wraz z materiałową torbą, mogliście oglądać w nowościach sierpnia. Dzisiaj opowiem Wam o dwóch większych żelach.


Wanilia&malina to zapach bardzo słodki, ale nie mdły. Według producenta jest to połączenie dojrzałych i soczystych malin, ze słodyczą i aromatem wanilii, które może zamienić się w pianki marshmallow. I rzeczywiście jest to bardzo piękny zapach i słodziutki, jak jego różowa butelka. Mi przypomina jakiś owocowy budyń i chciałoby się go zjeść, bo pachnie bardzo apetycznie. Można go wąchać i wąchać :)
Szkoda, że zapach po kąpieli nie zostaje z nami na dłużej, tylko szybko się ulatnia i możemy się nim cieszyć jedynie pod prysznicem. Jeśli chodzi o jego właściwości, to żel dobrze oczyszcza ciało, a przy tym umila kąpiel swoim słodkim zapachem. Czasami słabo się pieni, ale całą sprawę załatwia gąbka, która wytworzy nam dużo aksamitnej piany.
Fajne jest także przesłanie, które możemy znaleźć na odwrocie butelki: "82 brytyjskie wschody słońca pozwoliły nam połączyć w pełni dojrzałe i soczyste maliny ze słodyczą wanilii, tworząc nawilżający żel pod prysznic. Jego zaskakujący zapach zmieni rutynowy prysznic w codzienną przyjemność".
Dla mnie prysznic przy użyciu tego żelu rzeczywiście jest przyjemny, bo zapach bardzo trafia w mój gust.



Jeśli chodzi o zapach mango&macadamia to również należy on do słodkich, jednak jest jednocześnie otulający. Myślę, że fajnie sprawdzi się teraz, kiedy nadeszła do nas jesień. Zapach ma w sobie coś zarówno ze słodyczy z odrobiną orzecha, co powoduje, że jest to ciepły i przyjemny aromat. Całość jest skomponowana tak, że żel pachnie naprawdę pięknie.
Sam żel pod prysznicem zachowuje się identycznie jak jego poprzedni kolega, czyli dobrze oczyszcza ciało i wytwarza pianę z pomocą gąbki, przy czym zapach nie zostaje z nami na dłużej.
Tym razem producent serwuje nam inne sformułowanie na odwrocie butelki: "Owoc mango, który użyliśmy do stworzenia tej butelki żelu pod prysznic dojrzewał na 287- letnim drzewie! Soczyste połączenie mango i orzechów makadamia to bardzo smakowity duet - uważaj, żeby przez pomyłkę go nie wypić!" Całość rzeczywiście jest bardzo smakowita i żelu używa się bardzo przyjemnie, trzeba jednak pamiętać o nawilżaniu, bo ma tendencję do wysuszania skóry.


Nowe pojemności żeli pod prysznic Original Source dostępne są w sprzedaży prawdopodobnie od sierpnia, a ich cena to 11,99zł za 500ml. Aktualnie w Rossmannie trwa na nie promocja i można je kupić za 8,99zł.

Jak myślicie, który zapach bardziej przypadłby Wam do gustu?


3 paź 2014

DIY - Organizer na pomadki

Jeśli tak jak ja, macie mało pomadek, lub akurat wyjęłyście wszystkie jesienne odcienie, których będziecie aktualnie używać, a nie macie gdzie ich ulokować, to ten post będzie dla Was :)

Chciałam pokazać Wam dzisiaj bardzo łatwy pomysł na samodzielne wykonanie organizera na pomadki, przy pomocy tego co mamy w domu :)
Nie jestem autorem tego pomysłu, znalazłam go w internecie i spróbowałam odtworzyć, a jak wyszło, oceńcie same :)


Do tej pory moje pomadki nie miały swojego konkretnego miejsca. Leżały w jednym pudełku razem z błyszczykami, a te które znajdowały się na spodzie były przeze mnie rzadko używane i postanowiłam, że coś dla nich wymyślę. Miałam w domu puste pudełko po Ferrero i wpadłam na pomysł, że właśnie ono będzie nowym domem dla moich pomadek. Niestety, mogły one tam tylko leżeć, bo na stojąco szybko się przewracały. Marzył mi się organizer, w którym wszystkie pomadki będą wyeksponowane, a nic bardziej nie cieszy jak własny wysiłek w stworzeniu czegoś fajnego.
Wertując internet w poszukiwaniu pomysłów znalazłam fajny pomysł na stworzenie podziałki z tektury. Pokrótce opiszę Wam co należy zrobić po kolei.

CO BĘDZIE NAM POTRZEBNE?
- pudełko - w zależności ile mamy pomadek - może to być nawet pudełko po butach, lub tak jak moje po Ferrero.
- tektura - im większe pudełko, tym więcej
- nożyczki, ołówek, linijka ( ja nie mogłam znaleźć linijki, ale dobrze spisał się metr krawiecki)


No i zabieramy się za tworzenie podziałki z tektury, którą wsadzimy do pudełka :)

Krok 1. Złotko, które znajdowało się na dnie pudełka posłużyło mi jako miara długości i szerokości przegródek. Na małe pudełko z Ferrero odmierzyłam dwa paski z długości i pięć pasków z szerokości złotka, a ich szerokość to mniej więcej połowa wysokości pomadek.
Następnie wycinam paski z tektury.


Krok 2. Na każdym z pasków odmierzam równe odstępy i nacinam je.


Krok 3. Tak samo postępuję z krótszymi paskami, które będą tworzyć podziałki na szerokość pudełka. Gdy wszystkie 7 pasków mam już nacięte, rozpoczynam wkładanie jednych w drugie.


Krok 4. Tak powstaje gotowa przegródka, która możecie zobaczyć na zdjęciu po lewej, a po prawej wsadzona do pudełka po Ferrero.


Do gotowego organizera wkładam swoje pomadki, a całość przyozdabiam czerwoną tasiemką i gotowe! :) 
Teraz mam pewność, że pomadki będą stały cały czas w tym samym miejscu, nie przewrócą się w pudełku, a ja będę je mieć wszystkie na wierzchu :) Całość prezentuje się tak:


Do małego pudełka po Ferrero zmieści się 18 pomadek. Kiedy moja kolekcja trochę się powiększy, spróbuję odtworzyć ten sam pomysł na większym opakowaniu :)
Jeżeli wasza kolekcja pomadek jest dużo większa spokojnie możecie wykorzystać większe pudełko, np. po Glossy Boxie, czy po butach, ale wtedy wycinania też będzie trochę więcej. Myślę, że to fajny i tani sposób na stworzenie własnego organizera, w którym nasze pomadki będą się ładnie prezentować na stojąco :)